[ Pobierz całość w formacie PDF ]

białe, wysokie i łagodny uśmiech na twarzy.
- A czego to chcecie, moja kobieto? - spytał cichym, ale dzwięcznym głosem.
Rzepowa podjęła go pod nogi i nuż mu opowiadać całą sprawę, i popłakiwać przy tym, i całować
go po ręku, aż wreszcie, podnosząc nań pokornie swoje czarne oczy, rzecze:
- Oj! porady, dobrodzieju, porady przyszłam od was szukać.
- I nie omyliliście się, moja kobieto - odpowiedział łagodnie ksiądz Czyżyk. - Ale ja mam tylko
jedną poradę. Oto ofiarujcie Bogu wszystkie swoje strapienia. Bóg doświadcza swoich wiernych:
doświadcza ich nawet i srodze, jak Hioba, któremu psy własne lizały rany bolące, lub jako Azariasza,
na którego zesłał ślepotę. Ale Bóg wie, co robi, i wiernych swoich potrafi za to wynagrodzić.
Nieszczęście, jakie przytrafiło się waszemu mężowi, uważajcie jako karę bożą za ciężki jego grzech
pijaństwa i dziękujcie Bogu, że karząc go za życia, może odpuści mu po śmierci!
Rzepowa popatrzyła na księdza swymi czarnymi oczyma, podjęła go pod nogi i odeszła cicho, nie
rzekłszy ani słowa.
Ale przez drogę czuła, jakby ją coś dusiło za gardło.
Chciała płakać i nie mogła.
Rozdział VII IMOGENA
Po południu, koło godziny piątej, na głównej drodze między chałupami błyszczała, w dali błękitna
parasolka; żółty, ryżowy kapelusik z błękitnymi wstążkami i migdałowa sukienka garnirowana takoż
błękitno: to panna Jadwiga szła na spacer po obiedzie, obok niej zaś kuzyn, pan Wiktór.
Parana Jadwiga była to ładna panna, co się nazywa; włosy miała czarne, oczy niebieskie, płeć jak
mleko, a przy tym ubranie dziwnie starowne, schludne i wykwintne, że aż promienie biły od niego,
dodawało jej jeszcze uroku. Jej śliczna dziewicza kibić rysowała się wdzięcznie, jakoby płynąc w
51
powietrzu. Jedną ręką podtrzymywała panna Jadwiga parasolkę, a. drugą zaś suknię, spod której widać
było brzeżek karbowany białej spódniczki i śliczne małe nóżki obute w buciki węgierskie.
Pan, Wiktór, który koło niej szedł, choć miał ogromną, kręcona, jaśnej barwy czuprynę i broda
tylko co mu się puszczała, wyglądał także jak malowanie.
Biło od tej pary zdrowiem, młodością, wesołością, szczęściem; a przy tym znać było po obojgu owo
życie wyższe, świąteczne; życie skrzydlatych polotów nie tylko w świat zewnętrzny, ale w świat
myśli, szerszych pragnień, równie szerokich idei, a. czasem w złote i promienne szlaki marzeń.
Wśród tych chałup, obok dzieci wiejskich, chłopów i całego prostackiego otoczenia, wyglądali
oboje jakby jakieś istoty z innej planety. Aż miło było pomyśleć, że nie istniał żaden związek między
tą pyszną, rozwiniętą i poetyczną parą, a prozaicznym, pełnym szarej rzeczywistości i na wpół
zwierzęcym bytem wioski. Nie istniał żaden związek, przynajmniej duchowy. Szli oto oboje obok
siebie i rozmawiali o poezji, literaturze, jako zwyczajnie dworny kawałer i dworna panna. Ci ludzie w
parcianej odzieży, ci chłopi i te baby nie rozumieliby nawet ich słów i języka. Aż miło pomyśleć!
Przyznajcież mi to, acaństwo dobrodziejstwo!
W rozmowie tej pysznej pary nie było nic, czego by się nie słyszało ze sto razy. Z książki na
książkę przeskakiwałi jak motyl z kwiatu na kwiat. Ale nie wtedy taka rozmowa wydaje się czczą i
pospolitą, kiedy się rozmawia z lubą duszy duszyczką, kiedy rozmowa jest tylko osnową, na której
ona duszka złote kwiaty własnych uczuć i myśli dzierzga, i kiedy, od czasu do czasu, rozchyla swe
wnętrze, jakoby spłonione wnętrze białej róży. A przy tym taka rozmowa wzlatuje, bądz do bądz, jak
ptak do góry, w sfery błękitne, czepia się świata duchowego i pnie się w górę jakoby wijąca się
roślinka po tyczce. Tam w karczmie ludziska pili i w prostackich słowach o prostackich prawili
rzeczach, owa para płynęła w inną krainę i na okręcie, który miał, jak mówi piosnka Gounoda:
Maszty z kości słoniowej,
Flagą jedwab różowy
I szczerozłoty ster.
Obok tego należy jeszcze dodać, że parana Jadwiga zawracała dla wprawy głowę kuzynkowi. W [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl