[ Pobierz całość w formacie PDF ]

praktykuje matriarchat, ale uznajemy też i szanujemy Synów Ciemności, których uważamy za
swoich obrońców i małżonków. A teraz otwórzcie podręczniki na rozdziale trzecim, gdzie
zapoznacie się z najznakomitszą z Amazonek, Pentesileą. Tylko pamiętajcie, by nie pomieszać
legendy o niej z historyczną prawdą.
Neferet rozpoczęła wykład, który był najciekawszy ze wszystkich, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi
się słyszeć. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła godzina, dzwonek na koniec lekcji całkowicie mnie
zaskoczył. A kiedy chowałam z powrotem podręcznik i zeszyt do swojej skrytki, usłyszałam, jak
Neferet woła mnie po imieniu. Chwyciłam zeszyt
1 pióro i popędziłam do jej biurka.
- Jak się czujesz?  zapytała uśmiechając się do mnie
ciepło.
- Dobrze, w porządku - - odpowiedziałam skwapliwie.
Uniosła brwi zdziwiona.
-Jestem może trochę zdenerwowana i zdezorientowana.
-To zrozumiałe. Tyle nowego zdarzyło się w twoim życiu, a zmiana szkoły zawsze jest trudnym
doświadczeniem, zwłaszcza że w grę wchodzi również zmiana całego życia.
-Zobaczyła za moimi plecami przechodzącego Damiena.
-Damien  przywołała go  zaprowadzisz Zoey do pracowni teatralnej?
-Oczywiście  zgodził się Damien.
-Zoey, zobaczymy się wieczorem na obchodach. Aha, czy Afrodyta przysłała ci formalne
zaproszenie na równoległe obchody tych samych uroczystości przez Córy Ciemności?
-Wolę się upewnić, czy rzeczywiście masz ochotę tam pójść. Jeśli odmówisz, zrozumiem, ale
namawiałabym cię do wzięcia udziału w ich prywatnych obchodach. Chciała bym, żebyś
korzystała z każdej nadarzającej się okazji i brała udział w naszym życiu, a Córy Ciemności to
elitarna organizacja. Powinno ci pochlebiać, że już zwróciły na ciebie uwagę i chcą cię
zwerbować.
-Nie mam nic przeciwko temu, żeby tam iść  odpowiedziałam, zmuszając się do swobodnego
uśmiechu. Było oczywiste, iż Neferet życzy sobie, bym wzięła udział w uroczystości, a ja z
pewnością nie chciałam jej zawieść. Poza tym za nic nie dałabym Afrodycie powodu do
myślenia, że stchórzyłam.
-Brawo  pochwaliła mnie Neferet, najwyrazniej zadowolona. Zcisnęła mnie za ramię, j a z
kolei uśmiechnęłam się do niej.  Gdybym ci była potrzebna, mój gabinet znaj duje się po tej
samej stronie co szpitalik.  Popatrzyła uważnie na moje czoło.  Widzę, że szwy prawie
całkowicie się rozpuściły. Zwietnie. Czy głowa cię jeszcze boli?
Odruchowo dotknęłam skroni. Namacałam najwyżej jeden lub dwa szwy, podczas gdy wczoraj
wyczuwałam, że jest ich co najmniej dziesięć. Dziwne, bardzo dziwne. A co jeszcze dziwniejsze, od
rana ani razu nie pomyślałam o tym skaleczeniu.
Uświadomiłam też sobie, że nie pomyślałam ani razu o Mamie, a nawet o Babci Redbird. Heatha też
nie wspomniałam...
-Nie  odpowiedziałam pospiesznie, widząc, że Neferet i Damien nadal czekają na moją
odpowiedz. - - Nie, w ogóle mnie już nie boli.
-To dobrze! A teraz idzcie już, bo się spóznicie. Wiem, że lekcje z dramatu ci się spodobają.
Profesor Nolan właśnie zaczęła omawiać monologi.
Byłam już w połowie drogi, usiłując dotrzymać kroku Damienowi, kiedy coś mnie zastanowiło.
- Zaraz, skąd ona wiedziała, że wybrałam dramat? Przecież dopiero rano podjęłam taką decyzję.
- Czasami dorosłe wampiry wiedzą stanowczo za dużo - szepnął Damien. - - Wróć, chciałem
powiedzieć, że do rosłe wampiry zawsze wiedzą za dużo, zwłaszcza jeśli ten dorosły wampir jest
starszą kapłanką.
Zważywszy, co przemilczałam przed Neferet, wolałam dłużej się nad tym nie zastanawiać.
-Hej, wy!  Podbiegła do nas Stevie Rae.  No i jak ci się podobała socjologia wampirów?
Zaczęliście od Amazonek?
-Fajnie było  odrzekłam zadowolona, że możemy zmienić temat i przestać rozmawiać o
wszystkowiedzących wampirach. - - Nie miałam pojęcia, że one rzeczywiście odcinały sobie
prawą pierś, by pozostać poza konkurencją
-Nie musiałyby tego robić, gdyby były tak płaskie jak ja  skonstatowała Stevie Rae, patrząc
wymownie na swoją klatkę piersiową.
-Albo ja  westchnął komicznie Damien.
Jeszcze chichotałam, kiedy stanęliśmy pod drzwiami pracowni teatralnej.
Profesor Nolan nie miała takiej charyzmy jak Neferet. Kipiała za to energią. Mała mocną
gruszkowatą sylwetkę, czarne długie włosy i  o czym już wspominała Stevie Rae
- silny teksański akcent.
- Witaj, Zoey. Siadaj, gdzie ci się podoba. Powiedziałam  cześć" i usiadłam obok Elizabeth,
którą
poznałam na lekcji socjologii wampirów. Wyglądała sympatycznie, a wiedziałam już, że jest
inteligentna. Nigdy nie zaszkodzi usiąść obok mądrego ucznia.
- Przystępujemy teraz do monologów. Każdy z was wybierze sobie jakiś fragment i przedstawi
go na zajęciach w przyszłym tygodniu. Najpierw jednak zobaczycie, jak monolog powinien być
podany. Poprosiłam jednego ze zdolniejszych słuchaczy piątego formatowania by do nas zajrzał i
zaprezentował słynny monolog z Otella, sztuki napisanej przez znanego dramaturga, a jednocześnie
wampira, Szekspira.  Profesor Nolan przerwała, by wyjrzeć przez okno.
- Otóż i on  powiedziała.
Drzwi się otwarły i zobaczyłam... Jezu kochany... serce stanęło mi z wrażenia. Jestem pewną że
szczęka mi opadła niczym u jakiegoś idioty. To był najprzystojniejszy chłopak, jakiego zdarzyło mi
się widzieć w całym moim życiu. Wysoki, o ciemnych kręconych włosach, dokładnie takich, jakie ma
Superman. Oczy cudnie szafirowe... Do diabła! To ten chłopak z holu!
- Wejdz, Eriku. Jak zawsze pojawiasz się w najodpowiedniejszym momencie. My już jesteśmy
gotowi słuchać monologu w twoim wydaniu. - - Odwróciła się do klasy.
- Większość z was zna Erika Nighta, studenta piątego for matowania. Pamiętamy też, że to on
zajął pierwsze miejsce w konkursie na monolog zorganizowanym dla wszystkich Domów Nocy na
świecie, którego finał odbył się w ubiegłym roku w Londynie. W Hollywood i na Broadwayu zrobił
się też wokół niego szumek, kiedy zagrał Tony'ego w naszej inscenizacji West Side Story. Wszyscy
cię słuchamy, Eriku. -Profesor Nolan promieniała.
Niczym automat klaskałam wraz z całą klasą. Zadowolony i uśmiechnięty Erik wszedł na
niewielką scenę z przodu wielkiej, przestronnej klasy.
- Cześć. Jak się macie?
Mówił to do mnie. Naprawdę słowa te skierował wyłącznie do mnie. Czułam, jak robi mi się
gorąco.
- Monolog na ogół onieśmiela aktorów, ale musicie od nieść się do tekstu tak, jakbyście go
odgrywali przy pełnej obsadzie aktorskiej. Spróbujcie wmówić sobie, że nie jesteście na scenie
sami, o, tak...
Rozpoczął monolog z Otella. Niewiele wiem o tej sztuce, tyle że napisał ją Szekspir, ale i tak gra
Erika była wspaniała. Chłopak jest wysoki, ma pewnie z sześć stóp, lecz kiedy zaczął mówić, od
razu wydał się wyższy, doroślejszy, władczy. W jego głębokim głosie pobrzmiewał akcent, którego
nie potrafiłam zidentyfikować. Jego niesamowite oczy pociemniały i zwęziły się w szparki, a gdy
wymówił imię Desdemony, brzmiało to jak modlitwa. Było oczywiste, że ją kocha jeszcze zanim
wypowiedział ostatnie wersy:
Ona mnie pokochała za przebyte Niebezpieczeństwa, a jam ją pokochał Za
okazane nad nimi współczucie.
Kiedy wymawiał ostatnie słowa, jego oczy spotkały się z moimi, jak zahipnotyzowani nie mogliśmy
oderwać od siebie wzroku, jakbyśmy byli sami w tej sali, tylko my i nikt inny. Poczułam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl