[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocztę, po czym zadowolona z siebie wróciła do domu.
Zrobiła wszystko, co możliwe, żeby wywrzeć dobre
wrażenie na przyszłym zięciu. Teraz należy tylko moc-
no trzymać w garści wszystkie nitki, żeby pokierować
sprawą wedle własnego uznania.
12
W biurze panował chaos. Pracownicy byli znacznie
bardziej wzburzeni niż wtedy, kiedy doszła ich wiado-
mość o wygranej na loterii. Wszyscy zachowywali się
jak w gorÄ…czce. Kierownik kancelarii  blady nerwo-
wy mężczyzna  nie był w stanie zaprowadzić ładu.
122
RS
Bez przerwy nakładał i zdejmował okulary; na jego
twarzy pojawiły się czerwone plamy.
 Panno Strassmann  powiedział, wychodząc
Lonny na powitanie  ja już nie wiem, gdzie mam gło-
wę. Co będzie z rozprawą wyznaczoną na dziś przed po-
Å‚udniem? Gdzie sÄ… akta sprawy Heller Winkler? Czy
doktor Friesen przekazał je pani? Nie mogę ich znalezć.
 Tylko spokojnie, panie kierowniku, bo inaczej
wszystko pójdzie nie tak. Akta są, zaraz je przyniosę.
Ale wpierw muszę zadzwonić do doktora Tannera. Pro-
szę tylko, aby pan uspokoił ludzi, resztę biorę na siebie.
Pojawienie się Lonny trochę zmniejszyło zamiesza-
nie w biurze. Doktor Tanner  przyjaciel doktora Frie-
sena, często zastępujący go na czas wyjazdów  był na
szczęście pod telefonem.
 Tu kancelaria doktora Friesena, mówi sekretar-
ka. Panie mecenasie, czy słyszał pan już o wypadku sa-
mochodowym doktora Friesena?
 Co? Wypadek samochodowy? Nic nie słysza-
łem. Mam nadzieję, że to nic groznego.
 Niestety, stało się najgorsze  doktor Friesen
nie żyje. Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci  powiedziała
Lonny łamiącym się głosem.
Na chwilę zapadło milczenie.
 Co pani mówi, panno Strassmann!  zdenerwo-
wał się doktor Tanner.  To niemożliwe!
 Niestety, panie doktorze! W naszej kancelarii
wszystko siÄ™ rwie. DziÅ› rano o dziesiÄ…tej mamy wyzna-
czoną ważną rozprawę. Akta mam już opracowane...
Czy mógłby pan pomóc nam i przejąć sprawę, gdybym
wprowadziła pana w szczegóły?
 O Boże, jestem zupełnie ogłuszony! Kiedy to się
stało?
123
RS
Lonny opowiedziała o wszystkim, co jej było wia-
dome, a doktor Tanner obiecał na zakończenie:
 Zrobię wszystko, żeby wam pomóc. Rzecz jas-
na muszę wpierw zobaczyć się z panią, ale na razie nie
mogę się stąd ruszyć.
 Więc ja przyjadę do pana, panie doktorze,
i przywiozÄ™ akta ze sobÄ….
 Zgoda! Czy ma pani jeszcze coÅ› do mnie, panno
Strassmann?
 Najbardziej gardłowym terminem jest ta dzisiej-
sza rozprawa, wszystko inne może jeszcze poczekać.
Będę zaraz u pana, panie doktorze.
 A więc do zobaczenia!
Lonny odetchnęła. Miała szczęście, że tak szyb-
ko dodzwoniła się do doktora Tannera. Powiadomiła
kierownika kancelarii o tym, co załatwiła, i posłała
Zörnera po auto, po czym zabraÅ‚a siÄ™ do porzÄ…dkowa-
nia potrzebnych akt, a do reszty pracowników, ciągle
krążących niespokojnie po pokojach, powiedziała ener-
gicznie:
 Bądzcie państwo rozsądni i idzcie do swoich za-
jęć. Musimy przecież zrobić wszystko, co do nas należy.
 Najpierw chcielibyśmy wiedzieć, co z nami bę-
dzie dalej  odezwała się maszynistka.
Kierownik kancelarii zaczął utyskiwać:
 Ja mam żonę i dzieci. Jeśli teraz stracę posadę,
jestem skończony. Gdzie znajdę tak od razu inną pracę?
Lonny przesunęła ręką po czole.
 Na razie nie ma powodu do paniki. Przez jakiÅ›
czas na pewno będziemy otrzymywali swoje pobory,
nawet jeśli praktyka ustanie w związku ze śmiercią
doktora Friesena. A w najgorszym razie każdy z nas ma
na szczęście swoją wygraną na loterii. Poza tym może
124
RS
doktor Tanner przejmie naszÄ… kancelariÄ™ wraz z prak-
tyką, wtedy przynajmniej niektórzy z nas zostaną na
nowo zatrudnieni. Pan z całą pewnością, panie kierow-
niku; bez pana żaden następca nie da sobie rady.
Kierownik kancelarii miał posępną minę, zdając
sobie w tej krytycznej chwili sprawÄ™ ze swej nieudol-
ności.
 Pani jest we wszystko znacznie lepiej wprowa-
dzona niż ja, panno Strassmann. Panią przyjmą z pew-
nością  mnie nie.
 Niech pan siÄ™ uspokoi: ja nie podejmÄ™ tutaj pra-
cy. Proszę mi wierzyć, że nie ma powodów do paniki.
Najważniejsze to zachować spokój i trwać na swoim
stanowisku.
Kierownik odetchnął: jeśli panna Strassmann stąd
odejdzie, wtedy będzie miał szansę.
W tym momencie otwarły się drzwi i stanął w nich
Zörner, a obok niego  Lutz Hennersberg. Lonny
zaczerwieniła się i posłała mu niespokojne spojrze-
nie. Czy otrzymał już jej list? Ale Lutz zachowywał
się swobodnie  podszedł do niej i zapytał życzliwym
tonem:
 Czy mogę w czymś pomóc, panno Strassmann?
Zörner mówiÅ‚ mi, że trzeba paniÄ… gdzieÅ› podwiezć.
Mogę jechać natychmiast.
Lonny wyłączyła się na chwilę z własnych odczuć
i skupiła się na sprawie wypadku.
 Co dzieje siÄ™ teraz w willi doktora, panie Hen-
nersberg?
 Powoli wraca tam spokój. Jezdziłem od świtu
samochodem, żeby ściągnąć wszystkich ludzi...
 Czy przywiezli już ciało do domu?
125
RS
 Dopiero dwie godziny temu; z miejsca wypadku
zabrało je pogotowie ratunkowe. Dowiedzieliśmy się
o nieszczęściu około piątej i od tego czasu jestem bez
przerwy w ruchu. Ale teraz jestem już tam zbyteczny,
więc wpadłem zobaczyć, czy może przydam się na coś
tutaj.
 Owszem, panie Hennersberg. Chciałabym, żeby
zawiózł mnie pan zaraz do doktora Tannera, muszę mu
przekazać akta dzisiejszej rozprawy. Niech pan chwilę
na mnie zaczeka, zaraz będę gotowa.
Dzięki interwencji Lonny w kancelarii zrobiło się
znacznie spokojniej. OpuszczajÄ…c w jej towarzystwie
biuro, Lutz zatrzymał się na chwilę w pustej sieni.
 Bardzo się przeraziłaś, kochanie?
 Ach, Lutz, to przecież straszne! Taki okropny
koniec... Ale ja chciałabym teraz wtrącić słówko o na-
szych sprawach: czy otrzymałeś mój list?
 Tak, ale nie miałem czasu, żeby go spokojnie
przeczytać.
 Chwała Bogu!  odetchnęła z ogromną ulgą.
Popatrzył na nią zatroskany.
 Czy chciałaś mi w nim przekazać jakieś złe rze-
czy, Lonny? Moje biedactwo, pewnie bardzo ciÄ™ jeszcze
dręczyli wczoraj...
 Nie, Lutz  odparła z niepokojem  ale byłam
strasznie przybita. I właśnie w takim nastroju napisałam
ten list. ProszÄ™ ciÄ™, Lutz, oddaj mi go nie czytajÄ…c.
Lutz uśmiechnął się ciepło i wziął ją za rękę.
 Nie dziwię się, że wpadłaś w rozpacz po tych
kilku dniach nadziei. Ja też byłem bardzo przygnębiony.
Ale dlaczego mam nie przeczytać twego listu? Zawsze
jesteś taka wytrwała i dzielna, więc może powinienem
poznać cię także od innej strony?
126
RS
Lonny westchnęła.
 No więc dobrze, Lutz. Może masz rację, że
chcesz go przeczytać. Nie powinniśmy mieć przed sobą
żadnych tajemnic. Ale obiecaj mi, że nie będziesz zły
i nie skrzyczysz mnie.
 To mogę ci obiecać, bo na pewno nie napisałaś
niczego, co mogłoby mnie rozgniewać  roześmiał
się Lutz, przyciągnął ją szybko do siebie i pocałował.
Dziewczyna obejrzała się niespokojnie.
 Jeszcze ktoÅ› nas zobaczy, Lutz.
 To było konieczne, Lonny, potrzebowałem cze-
goÅ› na wzmocnienie serca.
Już na schodach Lonny zapytała:
 Czy wiesz coś o narzeczonej doktora Friesena? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl