[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzad przedstawil zmodyfikowany projekt Zarzadzenia Prezydenta RP (byl nim wtedy Edward
Raczynski), w ktorym przyznawano zolnierzom NSZ uprawnienia przyslugujace zolnierzom
PSZ.
Wydawaloby sie wiec, ze sprawa legalizacji NSZ zmierza do szczesliwego zakonczenia.
Tymczasem do kontrakcji przystapily emigracyjne gremia AK, ktore w osobach mjr F.
Miszczaka i plk M. Mandziary wymogly na Prezydencie odwolanie przestawionego powyzej
projektu. Zlowrozbne slowa kolegi por. Jaworskiego: ,Staszku, AK nie przeskoczysz"
zdawaly sie miec potwierdzenie w faktach.
Ale i ta przeszkode niestrudzony Jaworski, spiritus movens akcji legalizacyjnej NSZ, w koncu
pokonal.
Zdajac sobie sprawe, ze wiele, jezeli nie wszystko, zalezy teraz od AK, zorganizowal w maju
1987r. w Chicago spotkanie z Miszczakem, w ktorym udzial wziely i inne osoby
zainteresowane legalizacja NSZ (m.in. mgr Stefan Marcinkowski z ramienia NSZ, Kazimierz
Lukomski z Kongresu Polonii Amerykanskiej, dr Jan Morelewski z AK).
Rozmowa toczyla sie wprawdzie w dosyc chlodnej atmosferze, niemniej obie strony (termin
to raczej umowny, gdyz np. Morelewski z AK popieral postulaty NSZ) wyjasnily sobie pewne
sprawy z lat wojny, o ktore toczono w przeszlosci dlugie, a po czesci jalowe spory.
Ostatecznie wysilki por. Jaworskiego, jego kolegow i przelozonych, doprowadzily do
wydania z data 1 stycznia 1988r. przez Prezydenta RP - Kazimierza Sabbata Dekretu o
Zolnierzach NSZ. Sabbat, ktora juz wczesniej dal sie poznac jako elastyczny i przychylnie
nastawiony do NSZ polityk, uznal, ze ,Zolnierze tej czesci Nrodowych Sil Zbrojnych, ktora ze
wzgledu na stanowisko jej czynnikow kierowniczych, nie zostala scalona z Polskimi Silami
Zbrojnymi - Armia Krajowa i ktorzy brali udzial w walkach z okupantami w latach 1939-
1945, spelnili swoj obowiazek narodowy i zolnierski wobec Rzeczpospolitej Polskiej".
Wprawdzie dekret zostal niejednoznacznie przyjety przez zolnierzy Brygady Swietokrzyskiej,
uwazali bowiem, ze zostali potraktowani jako swoista ,doczepka" do PSZ, niemniej jednak
stanowi dowod, ze realistyczna ocena wkladu NSZ w walke z okupantami zaczela na
emigracji przewazac nad emocjami.
Fakt ten ma znacznie juz nie tylko moralne, ale i historyczne. W koncu NSZ nie byly
organizacja marginalna. Jej szeregi w czasie wojny szacuje sie na okolo 70-75 tysiecy
zolnierzy, co stawia ja na drugim miejscu po Armii Krajowej (oczywiscie przy zalozeniu, ze
Bataliony Chlopskie jako calosc operacyjnie byly podporzadkowane AK), a zdecydowanie
przed Armia Ludowa. W szeregach NSZ walczyli mlodzi ludzie o roznych przekonaniach
politycznych. Wprawdzie przewazyli szeroko pojeci narodowcy, ale zdarzali sie rowniez
socjalisci, Zydzi, byli jency rosyjscy, a w koncowej fazie wojny nawet szeregowi zolnierze
Armii Ludowej i dezerterzy-,berlingowcy" (niektorzy z nich opuscili Polske wraz z Brygada
Swietokrzyska). Wreszcie - last but not least - polityczne kierownictwo NSZ jako pierwsze w
warunkach okupacyjnych wystapilo z postulatem oparcia zachodniej granicy Polski o linie
Odry i Nysy Luzyckiej. Dobrze o tym wspomniec w miescie i w regionie gdzie nie ma ulicy,
placu czy posledniego skweru poswieconego Narodowym Silom Zbrojnym.
Referat wygloszony w roku 1998 na sesji poswieconej polskiej emigracji w zwiazku z
przyznaniem tytulu doktora ,Honoris Causa" przez opolska Alma Mater Prezydentowi R.P. na
Uchodzstwie- Ryszardowi Kaczorowskiemu.
KONIEC SWIATA AFRYKANEROW?
Teza jest prowokujaca i ultrarasistowska: to biali stworzyli potege Poludniowej Afryki, to oni
sa gospodarzami terenow na polnoc od Cape of Good Hope.
Poczatkiem osadnictwa bialych na krancach Afryki stalo sie pojawienie trzech statkow
holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej w polowie wieku XVII. Odtad biali,
uzupelniani przez doplyw chlopow z Holandii, Niemiec, a od czasu odwolania przez Ludwika
XIV edyktu nantejskiego - takze francuskich hugenotow, byli, sa i moze nadal beda w swojej
ojczyznie.
Burowie, potomkowie pierwszych osadnikow, po wojnie burskiej znani szerzej jako
Afrykanerzy, nie sa zwyklymi europejskimi uzurpatorami, nie sa kolonialna elita, jaka Afryce
oferowali Anglicy w Kenii, czy Francuzi w Senegalu. Afrykanerzy, a takze biali pochodzenia
brytyjskiego, mieszkajacy na poludnie od Kalahari od niemal 200 lat, sa bialym narodem
afrykanskim. Zyja na swoim i w razie perturbacji nie maja wlasciwie dokad wrocic. Czy
wyobrazamy sobie emigracje Afrykanerow do Holandii, po 350 latach rozlaki. Czysty absurd! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl