[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spędzimy je razem.
Wiem, Brenna, ale, no cóż... Widzisz, moje plany
zmieniły się trochę.
Co to znaczy? Gdzie jest twoja walizka?
Jest na statku. Tankujemy tylko paliwo i pomyślałem,
że wpadnę do ciebie na chwilę.
A święta? spytała cicho. Co będzie?
Kochanie, będę wtedy gdzieś na Alasce. W
następnym roku... Tak, w następnym roku, obiecuję, że
przyjadę.
Do diabła pomyślał Hunter. Nie mógł zrozumieć,
jak MacPhee śmie jeszcze nazywać siebie ojcem.
Ale spójrz, moja mała, przywiozłem ci następnego
jednorożca powiedział MacPhee, po czym sięgnął do
kieszeni i wyciągnął małą figurkę. Prawdziwy nefryt.
Popatrz na to w święta. Będę o tobie myślał.
Oczywiście wyszeptała.
No, muszę lecieć zdecydował, tuląc ją do siebie.
Dbaj o nią dodał, klepiąc Huntera po ramieniu.
Dobrze odparł Hunter.
Do widzenia, MacPhee pożegnała ojca dziewczyna.
Wesołych Zwiąt...
Gdy wyszedł, spojrzała na figurkę i łzy zaczęły spływać
jej po policzkach.
Och, Brenna! Hunter wziął ją w ramiona. Przykro
mi. Cóż mogę powiedzieć? Jak mogę ci pomóc? Proszę,
nie płacz.
Nie, już nie będę rzekła, ocierając łzy. Już dobrze.
Ojciec mnie po prostu zaskoczył. Myślałam, że może
dotrzyma słowa i spędzi ze mną te święta, ale... Znowu
zaczęła płakać. Pamiętał o jednorożcu, powinnam się
cieszyć...
Tak, do diabła, powinnaś! Nie mogę wprost
uwierzyć! On nawet nie zdaje sobie sprawy, że cię zranił!
On musi słuchać...
Nie! Jego głos na pewno nie kazał mu wpaść tutaj i
złamać ci serce.
MacPhee jest wielkim egoistą i...
Dosyć! zawołała. Mówisz o moim ojcu! Ja go
kocham, a ty nie masz prawa go osądzać. Idę postawić
figurkę na półce powiedziała i pobiegła na górę.
Cholera! krzyknął i wolno podążył za nią.
Brenna stanęła koło półki i drżącą ręką postawiła
jednorożca obok innych. Gdy spojrzała na kolekcję, łzy
zaczęły jej napływać do oczu.
Nie rozumiała, dlaczego znowu ją zawiódł. Zwięta... To
było wszystko, o co prosiła i o czym marzyła...
Wyobraziła sobie choinkę, prezenty... Na pewno
śpiewaliby kolędy...
Hunter stanął za nią i położył rękę na jej ramieniu.
Chodz zaproponował. Nie patrz, bo będziesz
bardziej smutna.
Przytuliła się do niego. Znowu czuła jego siłę. Była
bardzo zmęczona.
Aadne, prawda? spytała, patrząc na kolekcję. To
szczęście mieć ojca, który daje tak piękne prezenty.
Brenna, wiem, że kochasz ojca, ale musisz chronić
siebie przed bólem, jaki ci zadaje. Wierzysz, że dotrzyma
obietnicy, podczas gdy on tyle razy już ją złamał. Kochaj
go, ale nie ufaj mu.
Nie mogę tego zrobić, Hunter. Muszę wierzyć
ludziom, których kocham.
Wiesz, że ciebie kocham. Czy chciałbyś, abym
zbudowała mur między nami, aby bronić się przed tobą?
spytała.
Nie mów teraz o mnie odparł. Powinnaś coś zjeść.
Może pójdziemy gdzieś, co?
Nie, dziękuję, nie jestem głodna. Wiem, że zachowuję
się jak dziecko.
Marzenia nigdy się nie spełniają. Teraz rozumiem,
dlaczego wolisz logikę, fakty... To wszystko moja wina.
Słuchaj, człowiek musi odpowiadać za swoje czyny, a
przyrzeczenia są po to, aby ich dotrzymywać. Nie
usprawiedliwiaj MacPhee tak łatwo. Nie mówię, żebyś
przestała go kochać, ale zobacz, jaki jest naprawdę.
Kochać, ale nie lubić? Tak jak ty?
Hmm...
Zmarszczyła brwi. Uwolniła się z jego objęć i usiadła
na sofie.
Czy myślisz, że twoja postawa wobec ojca chroni cię
przed jego stosunkiem do ciebie? spytała.
Nie wiem, to głupie pytanie.
Tak? Ja jednak myślę, że tak bardzo się nie różnimy.
Ja chcę, aby MacPhee udowodnił, że mnie kocha, że
jestem dla niego najważniejsza. A ty?
Przedsiębiorstwo prosperuje świetnie, ale twój ojciec
wciąż nie przyjmuje tego do wiadomości, więc ty chcesz
więcej, chcesz, aby firma była najlepsza. Twój ojciec
zobaczy wtedy, że jesteś człowiekiem sukcesu, i będzie z
ciebie dumny.
Nie będziesz już dla niego tylko nieposłusznym
dzieckiem.
Nie wiesz sama, o czym mówisz.
Ja jestem innego zdania.
Dlaczego wszystko odnosimy do mnie? Ja tylko
usiłuję ci pomóc.
MacPhee z pewnością się nie zmieni. Ty musisz się
zmienić. Pomyślał, że nie ma prawa mówić jej tego
wszystkiego. Myliła się co do jego firmy, ale to nie
oznaczało jeszcze, że ma być dla niej okrutny.
Przepraszam powiedział. Nie powinienem tego
mówić. Jestem pewien, że MacPhee cię kocha.
Ja też tak myślę. Nie chcę jednak już o tym mówić.
Oczekiwałam więcej, niż mógł mi dać i w tym problem. A
teraz powiedz to, co zamierzałeś przed przyjściem ojca.
To nie ważne odparł, siadając na sofie obok niej.
Ważne. Pamiętasz chyba, że mieliśmy być w
stosunku do siebie szczerzy.
No więc mów.
Ujął jej rękę i mocno uścisnął.
Muszę wyjechać na parę dni i to wszystko. Po prostu
nie chcę cię opuszczać.
Jesteś pewien, że to wszystko?
Tak. Wiesz co, myślę, że powinnaś coś zjeść.
Nie. Pokręciła głową. A może ty jesteś głodny?
Nie. Wyglądasz tak blado. Może pójdę już, a ty
odpoczniesz?
Zaskoczyła ją ta propozycja. Nie chciała zostawać samą
dzisiejszej nocy.
Czuła się tak, jakby cały świat był do góry nogami.
Była zmęczona, ale nie chciała, aby wychodził.
Brenna?
Zostaniesz? poprosiła, patrząc mu prosto w oczy.
Jeśli chcesz...
Wolałabym nie być sama.
Rozumiem. Jesteś wykończona.
Tak. Wykąpałam psy, ale Clancey wył, Cookie
wariował i chował się pod łóżko, i... Och! wybuchnęła
płaczem.
No, chodz tutaj. Hunter uśmiechnął się i przytulił ją.
Ktoś musi się tobą zająć. Połóż się, a ja zrobię ci coś do
zjedzenia.
Nie musisz tego robić.
Ale chcę. Wyobraz sobie, że jesteś we wspaniałym
hotelu i zamówiłaś właśnie kolację.
Muszę jeszcze położyć psy.
Nie ma problemu. Ja to zrobię.
Jesteś miły pochwaliła go, uśmiechając się przez
łzy.
Taak... Jestem prawdziwą perłą! Ty do łóżka, ja do
kuchni. Idziemy!
Dziękuję powiedziała i pocałowała go.
Wiedział, że po tym wszystkim nie powinien jej
całować; nie miał nawet prawa trzymać jej w ramionach,
MacPhee dał jej przynajmniej jednorożca, on nic. Nie
mógł więc od niej niczego brać.
Pocałuj mnie, Hunter wyszeptała. Chcę, żebyś
mnie pocałował.
Nie skończyłoby się na tym. Wiesz przecież. Jesteś
zmęczona i...
Och, Hunter, proszę! Nie odmawiaj mi. Czuję się tak
dziwnie, jakbym rozpadła się na miliony kawałków i nie
miała siły się pozbierać. Nie chcę myśleć. Chcę czuć, czuć
ciebie! Kiedy się kochamy, jesteśmy jednym, Hunter.
Nie ma wtedy ani pierwszego, ani drugiego miejsca.
Jesteśmy równi i jesteśmy razem.
Cholera! mruknął i mocno ją pocałował. Czuł do
siebie odrazę, ale nie mógł się powstrzymać.
Stali tak, połączeni w pocałunku. Brenna splotła ręce [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
spędzimy je razem.
Wiem, Brenna, ale, no cóż... Widzisz, moje plany
zmieniły się trochę.
Co to znaczy? Gdzie jest twoja walizka?
Jest na statku. Tankujemy tylko paliwo i pomyślałem,
że wpadnę do ciebie na chwilę.
A święta? spytała cicho. Co będzie?
Kochanie, będę wtedy gdzieś na Alasce. W
następnym roku... Tak, w następnym roku, obiecuję, że
przyjadę.
Do diabła pomyślał Hunter. Nie mógł zrozumieć,
jak MacPhee śmie jeszcze nazywać siebie ojcem.
Ale spójrz, moja mała, przywiozłem ci następnego
jednorożca powiedział MacPhee, po czym sięgnął do
kieszeni i wyciągnął małą figurkę. Prawdziwy nefryt.
Popatrz na to w święta. Będę o tobie myślał.
Oczywiście wyszeptała.
No, muszę lecieć zdecydował, tuląc ją do siebie.
Dbaj o nią dodał, klepiąc Huntera po ramieniu.
Dobrze odparł Hunter.
Do widzenia, MacPhee pożegnała ojca dziewczyna.
Wesołych Zwiąt...
Gdy wyszedł, spojrzała na figurkę i łzy zaczęły spływać
jej po policzkach.
Och, Brenna! Hunter wziął ją w ramiona. Przykro
mi. Cóż mogę powiedzieć? Jak mogę ci pomóc? Proszę,
nie płacz.
Nie, już nie będę rzekła, ocierając łzy. Już dobrze.
Ojciec mnie po prostu zaskoczył. Myślałam, że może
dotrzyma słowa i spędzi ze mną te święta, ale... Znowu
zaczęła płakać. Pamiętał o jednorożcu, powinnam się
cieszyć...
Tak, do diabła, powinnaś! Nie mogę wprost
uwierzyć! On nawet nie zdaje sobie sprawy, że cię zranił!
On musi słuchać...
Nie! Jego głos na pewno nie kazał mu wpaść tutaj i
złamać ci serce.
MacPhee jest wielkim egoistą i...
Dosyć! zawołała. Mówisz o moim ojcu! Ja go
kocham, a ty nie masz prawa go osądzać. Idę postawić
figurkę na półce powiedziała i pobiegła na górę.
Cholera! krzyknął i wolno podążył za nią.
Brenna stanęła koło półki i drżącą ręką postawiła
jednorożca obok innych. Gdy spojrzała na kolekcję, łzy
zaczęły jej napływać do oczu.
Nie rozumiała, dlaczego znowu ją zawiódł. Zwięta... To
było wszystko, o co prosiła i o czym marzyła...
Wyobraziła sobie choinkę, prezenty... Na pewno
śpiewaliby kolędy...
Hunter stanął za nią i położył rękę na jej ramieniu.
Chodz zaproponował. Nie patrz, bo będziesz
bardziej smutna.
Przytuliła się do niego. Znowu czuła jego siłę. Była
bardzo zmęczona.
Aadne, prawda? spytała, patrząc na kolekcję. To
szczęście mieć ojca, który daje tak piękne prezenty.
Brenna, wiem, że kochasz ojca, ale musisz chronić
siebie przed bólem, jaki ci zadaje. Wierzysz, że dotrzyma
obietnicy, podczas gdy on tyle razy już ją złamał. Kochaj
go, ale nie ufaj mu.
Nie mogę tego zrobić, Hunter. Muszę wierzyć
ludziom, których kocham.
Wiesz, że ciebie kocham. Czy chciałbyś, abym
zbudowała mur między nami, aby bronić się przed tobą?
spytała.
Nie mów teraz o mnie odparł. Powinnaś coś zjeść.
Może pójdziemy gdzieś, co?
Nie, dziękuję, nie jestem głodna. Wiem, że zachowuję
się jak dziecko.
Marzenia nigdy się nie spełniają. Teraz rozumiem,
dlaczego wolisz logikę, fakty... To wszystko moja wina.
Słuchaj, człowiek musi odpowiadać za swoje czyny, a
przyrzeczenia są po to, aby ich dotrzymywać. Nie
usprawiedliwiaj MacPhee tak łatwo. Nie mówię, żebyś
przestała go kochać, ale zobacz, jaki jest naprawdę.
Kochać, ale nie lubić? Tak jak ty?
Hmm...
Zmarszczyła brwi. Uwolniła się z jego objęć i usiadła
na sofie.
Czy myślisz, że twoja postawa wobec ojca chroni cię
przed jego stosunkiem do ciebie? spytała.
Nie wiem, to głupie pytanie.
Tak? Ja jednak myślę, że tak bardzo się nie różnimy.
Ja chcę, aby MacPhee udowodnił, że mnie kocha, że
jestem dla niego najważniejsza. A ty?
Przedsiębiorstwo prosperuje świetnie, ale twój ojciec
wciąż nie przyjmuje tego do wiadomości, więc ty chcesz
więcej, chcesz, aby firma była najlepsza. Twój ojciec
zobaczy wtedy, że jesteś człowiekiem sukcesu, i będzie z
ciebie dumny.
Nie będziesz już dla niego tylko nieposłusznym
dzieckiem.
Nie wiesz sama, o czym mówisz.
Ja jestem innego zdania.
Dlaczego wszystko odnosimy do mnie? Ja tylko
usiłuję ci pomóc.
MacPhee z pewnością się nie zmieni. Ty musisz się
zmienić. Pomyślał, że nie ma prawa mówić jej tego
wszystkiego. Myliła się co do jego firmy, ale to nie
oznaczało jeszcze, że ma być dla niej okrutny.
Przepraszam powiedział. Nie powinienem tego
mówić. Jestem pewien, że MacPhee cię kocha.
Ja też tak myślę. Nie chcę jednak już o tym mówić.
Oczekiwałam więcej, niż mógł mi dać i w tym problem. A
teraz powiedz to, co zamierzałeś przed przyjściem ojca.
To nie ważne odparł, siadając na sofie obok niej.
Ważne. Pamiętasz chyba, że mieliśmy być w
stosunku do siebie szczerzy.
No więc mów.
Ujął jej rękę i mocno uścisnął.
Muszę wyjechać na parę dni i to wszystko. Po prostu
nie chcę cię opuszczać.
Jesteś pewien, że to wszystko?
Tak. Wiesz co, myślę, że powinnaś coś zjeść.
Nie. Pokręciła głową. A może ty jesteś głodny?
Nie. Wyglądasz tak blado. Może pójdę już, a ty
odpoczniesz?
Zaskoczyła ją ta propozycja. Nie chciała zostawać samą
dzisiejszej nocy.
Czuła się tak, jakby cały świat był do góry nogami.
Była zmęczona, ale nie chciała, aby wychodził.
Brenna?
Zostaniesz? poprosiła, patrząc mu prosto w oczy.
Jeśli chcesz...
Wolałabym nie być sama.
Rozumiem. Jesteś wykończona.
Tak. Wykąpałam psy, ale Clancey wył, Cookie
wariował i chował się pod łóżko, i... Och! wybuchnęła
płaczem.
No, chodz tutaj. Hunter uśmiechnął się i przytulił ją.
Ktoś musi się tobą zająć. Połóż się, a ja zrobię ci coś do
zjedzenia.
Nie musisz tego robić.
Ale chcę. Wyobraz sobie, że jesteś we wspaniałym
hotelu i zamówiłaś właśnie kolację.
Muszę jeszcze położyć psy.
Nie ma problemu. Ja to zrobię.
Jesteś miły pochwaliła go, uśmiechając się przez
łzy.
Taak... Jestem prawdziwą perłą! Ty do łóżka, ja do
kuchni. Idziemy!
Dziękuję powiedziała i pocałowała go.
Wiedział, że po tym wszystkim nie powinien jej
całować; nie miał nawet prawa trzymać jej w ramionach,
MacPhee dał jej przynajmniej jednorożca, on nic. Nie
mógł więc od niej niczego brać.
Pocałuj mnie, Hunter wyszeptała. Chcę, żebyś
mnie pocałował.
Nie skończyłoby się na tym. Wiesz przecież. Jesteś
zmęczona i...
Och, Hunter, proszę! Nie odmawiaj mi. Czuję się tak
dziwnie, jakbym rozpadła się na miliony kawałków i nie
miała siły się pozbierać. Nie chcę myśleć. Chcę czuć, czuć
ciebie! Kiedy się kochamy, jesteśmy jednym, Hunter.
Nie ma wtedy ani pierwszego, ani drugiego miejsca.
Jesteśmy równi i jesteśmy razem.
Cholera! mruknął i mocno ją pocałował. Czuł do
siebie odrazę, ale nie mógł się powstrzymać.
Stali tak, połączeni w pocałunku. Brenna splotła ręce [ Pobierz całość w formacie PDF ]