[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Spózniliśmy się, przepraszamy - wystękał Endre i pomógł wstać Marii, która nie była w
stanie podnieść się o własnych siłach. - Wielkie dzięki, że pan nie odpłynął bez nas,
kapitanie.
W oddali znikało pogrążone w nocnym śnie Bergen, tylko na nabrzeżu słychać było
gwałtowne okrzyki. Domyślali się, że żołnierze dotarli do portu.
Na razie nie mogli niczym zagrozić uciekinierom.
Hrabina Halle wraz ze służbą zeszła na ląd, ale jej kajutę zajęli jacyś urzędnicy. Pod
pokładem zrobiło się dość tłoczno, bo przybyło więcej pasażerów, niż opuściło statek.
Magnus ku swemu rozdrażnieniu zauważył, że Maria w rozmowie z nim używa dość
oficjalnego tonu. Oczywiście miała powody, bo w rzeczy samej zapomniał się i dał się
wciągnąć w dość płomienny flirt. W kółko powtarzał w myślach słowa przeprosin, ale
ciągle nie brzmiały dostatecznie przekonująco. Przygaszony czekał na okazję, by
porozmawiać z dziewczyną.
Wreszcie nadarzyła się sposobność. Maria stała sama w drzwiach i wpatrywała się w
gęstniejącą śnieżycę. Na dzwięk jego kroków odwróciła głowę.
- Zdaje się, że zaczęła się zima - powiedziała bezbarwnie.
- Tak, Mario... - zaczął i poczuł, jak oblewa go pot.
- Tak? - popatrzyła na niego chłodno. W tej chwili była księżniczką w każdym calu,
dumną i wyniosłą.
78
Magnus głośno przełknął ślinę.
- Mario, wczoraj wieczorem zachowałem się jak głupiec...
- To prawda.
Nie ułatwiała mu bynajmniej zadania.
- Mario, to nie miało żadnego znaczenia.
Jej spojrzenie było lodowato zimne.
- Ale teraz już wiem... - jąkał dalej - że nasze małżeństwo musi się opierać na miłości.
Prawdziwej miłości. Kiedy wziąłem na kolana tamtą dziewczynę, tak naprawdę myślałem
wtedy o tobie. Usiłowałem sobie wyobrazić, że to ciebie trzymam w ramionach...
Widziałem twą twarz i wmawiałem sobie, że całuję ciebie. Może brzmi to bezsensownie,
ale tak było. Spróbuj mnie zrozumieć, Mario.
Spuściła wzrok i pokiwała głową.
Endre podszedł do nich cicho. Maria zerknęła w jego stronę, a potem długo wpatrywała
się w Magnusa. Wreszcie oddaliła się bez słowa, przesuwając dłoń po relingu, Endre
popatrzył za nią. Spojrzenie, jakim obdarzyła Magnusa, przepełnione było miłością
równie silną jak wcześniej, tyle że zabarwione smutkiem.
Magnus nie ruszył się z miejsca, błądząc wzrokiem po pokładzie.
- Widzę, że z nią rozmawiałeś? - stwierdził krótko Endre. - Wygląda, że dobrze ci poszło.
- Mam nadzieję - odpowiedział Magnus, odwracając się na pięcie.
- Ona potrafi ci wiele wybaczyć - mówił Endre, nie odrywając oczu od dziewczyny. -
Cieszyłbym się, byś okazał się godny jej miłości.
Magnus wyprostował się.
- Próbuję. A przy okazji, skoro już zacząłem się kajać, chciałbym przeprosić również
ciebie. Nie mam prawa wtrącać się do twego życia osobistego. Ale teraz pytam cię
szczerze i bez ironii: Czy zakochałeś się w Marii?
Endre nie spuszczał wzroku ze swych dłoni spoczywających na relingu.
- Nie mam ani prawa, ani obowiązku ci odpowiadać. Nie powinieneś mnie pytać o takie
sprawy, Magnusie.
79
- Masz rację - rzekł Magnus cicho, pochylając głowę. Potem jednak podniósł wzrok i
położył rękę na dłoni Endrego. - Wybacz, przyjacielu. Zachowałem się jak prostak.
Obiecuję, że to się nie powtórzy.
Endre uśmiechnął się ciepło.
- Wiem - powiedział.
Tyle dobroci jest w tym chłopaku, pomyślał patrząc na Magnusa. A równocześnie tyle
słabości; z którymi powinien walczyć. Ciekaw jestem, która strona jego osobowości w
końcu zwycięży.
Nagle zobaczyli nadbiegającą Marię.
- Co się stało? Zobaczyłaś diabła? - zażartował Magnus.
- Prawie - jęknęła dziewczyna. - Na pokładzie jest najbliższy pomocnik von Litzena. Na
szczęście mnie nie zauważył. I co teraz?
Magnus zmarszczył czoło.
- A co on tu robi ? Był sam?
- Rozmawiał z kilkoma Duńczykami, ale nie wiem, czy podróżują razem.
- Prawdopodobnie to ci, którzy zajęli kajutę po hrabinie - domyślił się Magnus. - Musisz
trzymać się od nich z daleka. Rzeczywiście, trafiliśmy z deszczu pod rynnę! Czy te [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
- Spózniliśmy się, przepraszamy - wystękał Endre i pomógł wstać Marii, która nie była w
stanie podnieść się o własnych siłach. - Wielkie dzięki, że pan nie odpłynął bez nas,
kapitanie.
W oddali znikało pogrążone w nocnym śnie Bergen, tylko na nabrzeżu słychać było
gwałtowne okrzyki. Domyślali się, że żołnierze dotarli do portu.
Na razie nie mogli niczym zagrozić uciekinierom.
Hrabina Halle wraz ze służbą zeszła na ląd, ale jej kajutę zajęli jacyś urzędnicy. Pod
pokładem zrobiło się dość tłoczno, bo przybyło więcej pasażerów, niż opuściło statek.
Magnus ku swemu rozdrażnieniu zauważył, że Maria w rozmowie z nim używa dość
oficjalnego tonu. Oczywiście miała powody, bo w rzeczy samej zapomniał się i dał się
wciągnąć w dość płomienny flirt. W kółko powtarzał w myślach słowa przeprosin, ale
ciągle nie brzmiały dostatecznie przekonująco. Przygaszony czekał na okazję, by
porozmawiać z dziewczyną.
Wreszcie nadarzyła się sposobność. Maria stała sama w drzwiach i wpatrywała się w
gęstniejącą śnieżycę. Na dzwięk jego kroków odwróciła głowę.
- Zdaje się, że zaczęła się zima - powiedziała bezbarwnie.
- Tak, Mario... - zaczął i poczuł, jak oblewa go pot.
- Tak? - popatrzyła na niego chłodno. W tej chwili była księżniczką w każdym calu,
dumną i wyniosłą.
78
Magnus głośno przełknął ślinę.
- Mario, wczoraj wieczorem zachowałem się jak głupiec...
- To prawda.
Nie ułatwiała mu bynajmniej zadania.
- Mario, to nie miało żadnego znaczenia.
Jej spojrzenie było lodowato zimne.
- Ale teraz już wiem... - jąkał dalej - że nasze małżeństwo musi się opierać na miłości.
Prawdziwej miłości. Kiedy wziąłem na kolana tamtą dziewczynę, tak naprawdę myślałem
wtedy o tobie. Usiłowałem sobie wyobrazić, że to ciebie trzymam w ramionach...
Widziałem twą twarz i wmawiałem sobie, że całuję ciebie. Może brzmi to bezsensownie,
ale tak było. Spróbuj mnie zrozumieć, Mario.
Spuściła wzrok i pokiwała głową.
Endre podszedł do nich cicho. Maria zerknęła w jego stronę, a potem długo wpatrywała
się w Magnusa. Wreszcie oddaliła się bez słowa, przesuwając dłoń po relingu, Endre
popatrzył za nią. Spojrzenie, jakim obdarzyła Magnusa, przepełnione było miłością
równie silną jak wcześniej, tyle że zabarwione smutkiem.
Magnus nie ruszył się z miejsca, błądząc wzrokiem po pokładzie.
- Widzę, że z nią rozmawiałeś? - stwierdził krótko Endre. - Wygląda, że dobrze ci poszło.
- Mam nadzieję - odpowiedział Magnus, odwracając się na pięcie.
- Ona potrafi ci wiele wybaczyć - mówił Endre, nie odrywając oczu od dziewczyny. -
Cieszyłbym się, byś okazał się godny jej miłości.
Magnus wyprostował się.
- Próbuję. A przy okazji, skoro już zacząłem się kajać, chciałbym przeprosić również
ciebie. Nie mam prawa wtrącać się do twego życia osobistego. Ale teraz pytam cię
szczerze i bez ironii: Czy zakochałeś się w Marii?
Endre nie spuszczał wzroku ze swych dłoni spoczywających na relingu.
- Nie mam ani prawa, ani obowiązku ci odpowiadać. Nie powinieneś mnie pytać o takie
sprawy, Magnusie.
79
- Masz rację - rzekł Magnus cicho, pochylając głowę. Potem jednak podniósł wzrok i
położył rękę na dłoni Endrego. - Wybacz, przyjacielu. Zachowałem się jak prostak.
Obiecuję, że to się nie powtórzy.
Endre uśmiechnął się ciepło.
- Wiem - powiedział.
Tyle dobroci jest w tym chłopaku, pomyślał patrząc na Magnusa. A równocześnie tyle
słabości; z którymi powinien walczyć. Ciekaw jestem, która strona jego osobowości w
końcu zwycięży.
Nagle zobaczyli nadbiegającą Marię.
- Co się stało? Zobaczyłaś diabła? - zażartował Magnus.
- Prawie - jęknęła dziewczyna. - Na pokładzie jest najbliższy pomocnik von Litzena. Na
szczęście mnie nie zauważył. I co teraz?
Magnus zmarszczył czoło.
- A co on tu robi ? Był sam?
- Rozmawiał z kilkoma Duńczykami, ale nie wiem, czy podróżują razem.
- Prawdopodobnie to ci, którzy zajęli kajutę po hrabinie - domyślił się Magnus. - Musisz
trzymać się od nich z daleka. Rzeczywiście, trafiliśmy z deszczu pod rynnę! Czy te [ Pobierz całość w formacie PDF ]