[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Sądzisz, że moje dwa przeżycia były ze sobą związane?
- Oczywiście - odparł Nataniel. - Nierozerwalnie. Nie podejrzewałem jednak, że zdołam
jednocześnie oczyścić ze zła oba miejsca.
- Chyba odczułeś ulgę?
- I to jaką! - wyznał. - Możemy od razu wracać do samochodu. Nie chcę, żebyś się
przeziębiła, poza tym robi się naprawdę pózno!
Jeśli jestem chociaż w połowie tak zmęczona jak Nataniel, to znaczy, że on jest naprawdę
wykończony. I rzeczywiście na to wyglądało. Ellen zrozumiała, jak wiele sił musiał poświęcić
na koncentrację. Kiedy tak pięli się pod górę, widziała, jak słabnie z każdą chwilą.
Obserwowała go z lękiem, ale próbowała się uśmiechać, by dodać mu otuchy. Tak
rozpaczliwie go kochała. Każdą linię zmęczonej twarzy, każde ścięgno ramion, wciąż nie
podstrzyżone włosy, a przede wszystkim siłę ducha, niezwykłą odwagę i dobroć.
Dopiero teraz spostrzegła, że noc zaczyna ustępować świtowi. Ciężkie ciemne chmury
wisiały nad ziemią, pierwsze promienie słońca ledwie zdołały się przez nie przebić.
- Czy naprawdę spędziliśmy tu całą noc? - spytała zdumiona.
- Rzeczywiście! Nic dziwnego, że jesteśmy wykończeni.
145
Ellen wiedziała, że najdłużej trwało oczyszczanie złego miejsca. Wszystko jednak, co ich
spotkało, było przeżyciem tak niezwykłym, że nie zauważyli upływu czasu.
Kiedy dotarli do wysokich świerków, na których miejscu, zdaniem Ellen, znajdowały się
kiedyś chaty, ujrzeli przed sobą człowieka, prawdziwego żywego człowieka niosącego
wiązkę żerdzi. Na ich widok gwałtownie się zatrzymał.
- Uf, aleście mnie wystraszyli - roześmiał się. - Ciekaw byłem, co to za ludzie idą z Doliny
Jęków.
Dolina Jęków, pomyślała Ellen wstrząśnięta. Poczuła na sobie wzrok Nataniela.
- Sądziłeś, że jesteśmy upiorami? - spytał Nataniel. Wiedział, że mieszkańcy tych okolic
zwracają się do wszystkich wyłącznie na ty.
- Nigdy nie słyszałem, żeby tu straszyło - odparł mężczyzna. - Ale w takim miejscu wszystko
może się zdarzyć.
- Wcześnie wstajesz.
- Najlepsza pora do pracy.
- To prawda.
Mężczyzna nie był wścibski. Nie spytał, co tu robią o tak wczesnej porze, przemoczeni do
suchej nitki. To dobrze, bo co by odpowiedzieli?
Ellen rozejrzała się dokoła.
- Powiedz mi, czy kiedyś w tym miejscu stała jakaś zagroda?
Wyczuła napięcie ogarniające Nataniela.
Mężczyzna, skory do pogawędki, przysiadł na kamieniu. Poszli za jego przykładem.
- Nie jesteście stąd, jak rozumiem? To dziwne, że wiedzieliście... Rzeczywiście, była tu
kiedyś zagroda, ale to już dawno temu, bardzo, bardzo dawno...
Wyciągnął fajkę i postukał nią o obcas. Zwiatło zaczęła się zmieniać, wstawał nowy dzień.
Nataniel trochę martwił się o Ellen, która kichała raz za razem, ale nie mógł przepuścić takiej
okazji.
- Słyszałem gdzieś, że z tym miejscem wiąże się jaka! straszna historia? - zagaił Nataniel
ostrożnie.
146
Na mężczyznie zła sława okolicy zdawała się nie wywierać żadnego wrażenia. Z
zadowoleniem wdychał fajkowy dym, przez ramię zerknął na dolinę. Cybuchem wskazał
wioskę.
- Tam w dole przy Piaskach Męki... Tej zagrody już nie ma, stała głęboko w lesie po drugiej
stronie szosy... Tam skończyła ta Berit.
- Tak miała na imię? - spytał Nataniel. - Czy ona była stąd, z tej zagrody?
- Nie, nie stąd.
Ellen siedziała skupiona. Czy poznają teraz całą prawdę?
- No cóż, pamiętajcie, że istnieje zawsze kilka wersji takich historii. Ja sam znam parę
opowieści o losach Berit Thon i jej żałosnym końcu. Ludzie wiele gadają. Sam jednak
najbardziej wierzę w tę, która, jak powiadają, odnosi się do końca osiemnastego wieku.
Podobno było to przedostatnie ścięcie na terenie Oppland, ale w to nie wierzę. Po niej taki
los spotkał jeszcze wiele innych.
Ellen poczuła, że zaczyna ściskać ją w gardle. Zerkała na Nataniela w nadziei, że wkrótce
stąd odejdą, ale na próżno. Pozostawało jej jedynie dzielnie wytrwać do końca.
- Widzicie, jej głowa wbita na żerdz przy płocie tkwiła tak przez wiele, wiele lat. Ku
przestrodze, jak to się pięknie nazywa, choć ja raczej nazwałbym to żądzą sensacji.
Ten kawałek drewna, pomyślała Ellen, czując, że ogarnia ją słabość. To właśnie trzymałam
w ręku! Kawałek żerdzi! Nigdy ci tego nie wybaczę, Natanielu!
Mężczyzna ciągnął:
- Wielu tutejszych ludzi miało w rodzinie babkę albo pradziadka, którzy widzieli głowę o
słynnych długich czarnych włosach. Ja sam spotkałem takich, którzy twierdzili, że ją
pamiętają, ale oni w czasach mego dzieciństwa byli starcami i widzieli ją, kiedy sami byli
dziećmi. Musiało więc to być dawno temu. Wszyscy jednak mówili o strachu, jaki ich ogarniał
w tym miejscu. Dzieci bały się tamtędy chodzić, bo włosy szeleściły na wietrze, a zimą, kiedy
pokrywał je lód, stukały o żerdz. Wiodła wówczas tamtędy droga na zachód, są jeszcze po
niej ślady... Z czasem tutejszą zagrodę i całą dolinę nazwano Doliną Jęków.
Ostatnia informacja nie związana była bezpośrednio z poprzednimi, jednak uważali, że
kawałek po kawałku układa się w całość. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
- Sądzisz, że moje dwa przeżycia były ze sobą związane?
- Oczywiście - odparł Nataniel. - Nierozerwalnie. Nie podejrzewałem jednak, że zdołam
jednocześnie oczyścić ze zła oba miejsca.
- Chyba odczułeś ulgę?
- I to jaką! - wyznał. - Możemy od razu wracać do samochodu. Nie chcę, żebyś się
przeziębiła, poza tym robi się naprawdę pózno!
Jeśli jestem chociaż w połowie tak zmęczona jak Nataniel, to znaczy, że on jest naprawdę
wykończony. I rzeczywiście na to wyglądało. Ellen zrozumiała, jak wiele sił musiał poświęcić
na koncentrację. Kiedy tak pięli się pod górę, widziała, jak słabnie z każdą chwilą.
Obserwowała go z lękiem, ale próbowała się uśmiechać, by dodać mu otuchy. Tak
rozpaczliwie go kochała. Każdą linię zmęczonej twarzy, każde ścięgno ramion, wciąż nie
podstrzyżone włosy, a przede wszystkim siłę ducha, niezwykłą odwagę i dobroć.
Dopiero teraz spostrzegła, że noc zaczyna ustępować świtowi. Ciężkie ciemne chmury
wisiały nad ziemią, pierwsze promienie słońca ledwie zdołały się przez nie przebić.
- Czy naprawdę spędziliśmy tu całą noc? - spytała zdumiona.
- Rzeczywiście! Nic dziwnego, że jesteśmy wykończeni.
145
Ellen wiedziała, że najdłużej trwało oczyszczanie złego miejsca. Wszystko jednak, co ich
spotkało, było przeżyciem tak niezwykłym, że nie zauważyli upływu czasu.
Kiedy dotarli do wysokich świerków, na których miejscu, zdaniem Ellen, znajdowały się
kiedyś chaty, ujrzeli przed sobą człowieka, prawdziwego żywego człowieka niosącego
wiązkę żerdzi. Na ich widok gwałtownie się zatrzymał.
- Uf, aleście mnie wystraszyli - roześmiał się. - Ciekaw byłem, co to za ludzie idą z Doliny
Jęków.
Dolina Jęków, pomyślała Ellen wstrząśnięta. Poczuła na sobie wzrok Nataniela.
- Sądziłeś, że jesteśmy upiorami? - spytał Nataniel. Wiedział, że mieszkańcy tych okolic
zwracają się do wszystkich wyłącznie na ty.
- Nigdy nie słyszałem, żeby tu straszyło - odparł mężczyzna. - Ale w takim miejscu wszystko
może się zdarzyć.
- Wcześnie wstajesz.
- Najlepsza pora do pracy.
- To prawda.
Mężczyzna nie był wścibski. Nie spytał, co tu robią o tak wczesnej porze, przemoczeni do
suchej nitki. To dobrze, bo co by odpowiedzieli?
Ellen rozejrzała się dokoła.
- Powiedz mi, czy kiedyś w tym miejscu stała jakaś zagroda?
Wyczuła napięcie ogarniające Nataniela.
Mężczyzna, skory do pogawędki, przysiadł na kamieniu. Poszli za jego przykładem.
- Nie jesteście stąd, jak rozumiem? To dziwne, że wiedzieliście... Rzeczywiście, była tu
kiedyś zagroda, ale to już dawno temu, bardzo, bardzo dawno...
Wyciągnął fajkę i postukał nią o obcas. Zwiatło zaczęła się zmieniać, wstawał nowy dzień.
Nataniel trochę martwił się o Ellen, która kichała raz za razem, ale nie mógł przepuścić takiej
okazji.
- Słyszałem gdzieś, że z tym miejscem wiąże się jaka! straszna historia? - zagaił Nataniel
ostrożnie.
146
Na mężczyznie zła sława okolicy zdawała się nie wywierać żadnego wrażenia. Z
zadowoleniem wdychał fajkowy dym, przez ramię zerknął na dolinę. Cybuchem wskazał
wioskę.
- Tam w dole przy Piaskach Męki... Tej zagrody już nie ma, stała głęboko w lesie po drugiej
stronie szosy... Tam skończyła ta Berit.
- Tak miała na imię? - spytał Nataniel. - Czy ona była stąd, z tej zagrody?
- Nie, nie stąd.
Ellen siedziała skupiona. Czy poznają teraz całą prawdę?
- No cóż, pamiętajcie, że istnieje zawsze kilka wersji takich historii. Ja sam znam parę
opowieści o losach Berit Thon i jej żałosnym końcu. Ludzie wiele gadają. Sam jednak
najbardziej wierzę w tę, która, jak powiadają, odnosi się do końca osiemnastego wieku.
Podobno było to przedostatnie ścięcie na terenie Oppland, ale w to nie wierzę. Po niej taki
los spotkał jeszcze wiele innych.
Ellen poczuła, że zaczyna ściskać ją w gardle. Zerkała na Nataniela w nadziei, że wkrótce
stąd odejdą, ale na próżno. Pozostawało jej jedynie dzielnie wytrwać do końca.
- Widzicie, jej głowa wbita na żerdz przy płocie tkwiła tak przez wiele, wiele lat. Ku
przestrodze, jak to się pięknie nazywa, choć ja raczej nazwałbym to żądzą sensacji.
Ten kawałek drewna, pomyślała Ellen, czując, że ogarnia ją słabość. To właśnie trzymałam
w ręku! Kawałek żerdzi! Nigdy ci tego nie wybaczę, Natanielu!
Mężczyzna ciągnął:
- Wielu tutejszych ludzi miało w rodzinie babkę albo pradziadka, którzy widzieli głowę o
słynnych długich czarnych włosach. Ja sam spotkałem takich, którzy twierdzili, że ją
pamiętają, ale oni w czasach mego dzieciństwa byli starcami i widzieli ją, kiedy sami byli
dziećmi. Musiało więc to być dawno temu. Wszyscy jednak mówili o strachu, jaki ich ogarniał
w tym miejscu. Dzieci bały się tamtędy chodzić, bo włosy szeleściły na wietrze, a zimą, kiedy
pokrywał je lód, stukały o żerdz. Wiodła wówczas tamtędy droga na zachód, są jeszcze po
niej ślady... Z czasem tutejszą zagrodę i całą dolinę nazwano Doliną Jęków.
Ostatnia informacja nie związana była bezpośrednio z poprzednimi, jednak uważali, że
kawałek po kawałku układa się w całość. [ Pobierz całość w formacie PDF ]