[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mę\czyznę, który zna się na rzeczy.
I rzeczywiście, wystarczyło parę ruchów jego języka, a
ona niemal doświadczyła orgazmu. Otworzyła usta, dysząc
cię\ko. Linc pieścił ją coraz mocniej, z wyrazną wprawą, ale
te\ przyjemnością. Jęki i zmysłowe westchnienia dziewczyny
mieszały się z zawodzeniem saksofonu i kwileniem klarnetów.
Trudy jeszcze mocniej rozszerzyła uda. Chciała poczuć go
jak najlepiej i najmocniej. Linc się jednak nie spieszył.
Dawkował jej rozkosz, starając się coraz bardziej nasilać
bodzce.
Kolejny dreszcz rozkoszy przeszył jej ciało, a potem...
ucichł. Nigdy wcześniej nie była tak długo na krawędzi.
Rozkosz rozchodziła się wolno po jej ciele i narastała.
- Chcę orgazmu - szepnęła błagalnie. - Ju\! Teraz!
- Proszę pana - dorzucił z błyskiem w oku. Widać jednak
było, \e sam jest bardzo podniecony.
- Tak, proszę pana - powtórzyła posłusznie, czując, \e
same te słowa niemal doprowadziły ją do szczytowania. -
Niech pan mnie wezmie najlepiej, jak pan potrafi.
To wystarczyło. Linc poczuł falę gorąca, która przetoczyła
się przez jego ciało. Ju\ chciał dać nurka między uda
dziewczyny, ale jeszcze się powstrzymał.
- Co mam zrobić?
- Chciałabym...
- Powinnaś powiedzieć, \e mogę robić, co chcę - pouczył
surowo.
- Tak, niech pan robi, co chce - wyrzuciła z siebie, a
następnie złapała haust powietrza.
Jej piersi uniosły się prowokacyjnie.
- Tak jest lepiej.
Pochylił się, gotowy zaspokoić wszystkie jej pragnienia.
Kolejne pieszczoty języka były coraz silniejsze. Jej dr\enie
zaczęło narastać. Trudy jęczała coraz mocniej wraz z
nasilaniem się miarowej pieszczoty i wkrótce prze\yła
najbardziej spektakularny orgazm w swoim \yciu.
Cała dr\ąca opadła na stolik. Poczuła, jak Linc pochyla się
nad nią. Pieścił przez moment jej odsłonięte piersi i szyję, a
potem poczuła, jak łapie ją wpół.
- Przenosimy się na łó\ko - zadysponował, - Nie wiem,
czy ten stolik wytrzyma kolejne ekscesy.
Chwyciła go za szyję i po chwili poczuła miękką pościel
pod sobą, a silne ciało Linca tu\ nad sobą. Chciała przycisnąć
go jeszcze mocniej, ale on odsunął się od niej niepewnie.
- Masz jakieś zabezpieczenie? A mo\e bierzesz pigułki? -
spytał.
- Mam prezerwatywy... proszę pana - szepnęła. To
właśnie był seks w wielkim mieście. Na to czekała.
- Gdzie?
- Pod poduszką... proszę pana.
- Wiesz, \e jesteś bardzo zuchwała. - Odsunął się od niej i
spojrzał gniewnie. - Powinienem ci dać lanie na goły tyłek.
Ale najpierw sam się rozbiorę.
Trudy nie chciała na to pozwolić. Od wczoraj myślała o
tym, jak przyjemnie byłoby go rozbierać.
- Bardzo proszę, chciałabym pana sama rozebrać - rzuciła
błagalnie.
Spojrzał na nią groznie, a jednocześnie wybrzuszenie na
jego d\insach powiększyło się trochę.
- Jeśli coś zrobisz zle, zbiję cię jeszcze mocniej -
zapowiedział surowo.
A\ zadr\ała z podniecenia. Linc wspaniale wszedł w rolę,
którą dla niego przygotowała. Atmosfera gęstniała z sekundy
na sekundę.
- Oczywiście, proszę pana.
- Dobrze.
Linc zszedł z łó\ka i stanął tu\ obok. Trudy usiadła na
pościeli, spuszczając nogi w dół. Cieszyło ją to, \e nie dosięga
stopami podłogi. Miała wra\enie, jakby łó\ko zamieniło się w
wielki statek, który miał ją zabrać w długą erotyczną podró\.
- Mo\esz zacząć od koszuli - dodał, stojąc sztywno.
Tak, jak prawdziwy pan, który czeka, a\ go rozbiorą,
pomyślała.
- Tak, proszę pana. - Wyciągnęła ręce i rozpięła pierwszy
guzik od dołu. Kiedy posuwała się wy\ej, Linc musiał się do
niej zbli\ać. Czuła go coraz mocniej między swymi nogami.
- Za wolno - rzucił Linc.
Poczuła, \e dr\y, ale ona te\ miała problemy z
rozpinaniem. Ręce zaczęły jej się trząść i z trudem łapała
oddech.
- Staram się, proszę pana.
W końcu dotarła do końca i wyciągnęła koszulę z jego
d\insów. Przez chwilę podziwiała jego umięśnioną pierś i
płaski brzuch, a potem pochyliła się, biorąc w zęby jego
obwiedziony ciemnymi włosami sutek.
- Przecie\ nie pozwoliłem ci tego zrobić - rzekł
gardłowym głosem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl