[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Patrzył na nią zmrużonymi oczami.
Tak, tak, powiedziało mu jej spojrzenie. Widziałam cię na zdjęciu z Miss
Biustu Monte Carlo w objęciach.
Z jego miny wywnioskowała, że się domyślił, iż tamto zdjęcie
doprowadziło ją do szału.
 Wpadłem tam na kilka dni  wyjaśnił krótko.
 Takie wypady chyba najbardziej ci odpowiadają  wycedziła.
Nachylił się do niej, kładąc ramię na oparciu ławki.
 A ty zwiedzałaś ostatnio nasz piękny świat?
 Zamierzałam polecieć do L.A., ale zrezygnowałam  wyznała.
Mimo opinii lekarzy, że jest to bezpieczne, nie chciała latać podczas
ciąży. Ciekawe, co Devlin sądziłby o tym.
W jego głowie nie powstały jednak najmniejsze podejrzenia. Badał
wzrokiem jej twarz, jakby wspominał aksamitny dotyk jej skóry, sposób, w
jaki namiętnie wiła się pod nim, drżąc cała, gdy ją całował.
108
R
cL
T
 Czy zapisałaś się na kurs wspinaczkowy?  spytał nieoczekiwanie.
Westchnęła, postanawiając ukryć swe niebezpieczne myśli, nawet jeśli on
nie czynił takich starań.
 Na razie nie. Może kiedyś...  przyznała.
Właściwie nie  na razie", a już na zawsze. Ponosiła odpowiedzialność za
nowe życie. Musiała uważać na siebie i dziecko. Czy Devlin zmieni swoje
nastawienie do życia jako wiecznej przygody, gdy się dowie, że zostanie
ojcem? Czy okaże się równie odpowiedzialny jak ona?
Przypomniała sobie nagle, jak Devlin ugrzązł kiedyś na szczycie jakiejś
zapomnianej przez Boga i ludzi góry, gdy rozpętała się zamieć stulecia.
Skrzywiła się i nerwowym ruchem poprawiła włosy.
Może chciałby ograniczyć swoje upodobanie do przygód ze względu na
narodziny potomka. Czy zasłużył na okazję do podjęcia takiej decyzji, zanim
będzie za pózno? Chyba powinna oznajmić mu nowinę wcześniej, zanim zrobi
USG.
Może Devlin jej za to podziękuje.
Serce tłukło jej się w piersi. Spuściła wzrok, nie chcąc widzieć jego
reakcji.
 Devlin, muszę ci powiedzieć...
 Nie martw się.  Cofnął ramię z oparcia ławki.
Podniosła oczy i przyjrzała mu się uważnie.
 Czym niby mam się nie martwić?
 Nie zatrzymuję cię tutaj, żeby wykorzystać sytuację.
Wyznał, że pragnął jej w swoim łóżku, jednak nie na tyle, żeby się
zgodzić na jej warunki. Nie przejął się, że już się więcej nie zobaczą.
Choć jej serce błagało, by podała mu stęsknione usta, wiedziała, że nic to
dla niego nie znaczy, jest po prostu środkiem do osiągnięcia celu, o jaki chodzi
109
R
cL
T
każdemu mężczyznie. Devlin chciałby mieć z nią romans, uczynić z niej swoją
kochankę. Ona zaś nie potrafiła się na to zgodzić, nie chciała być niczyją
kochanką, nawet nieziemsko przystojnego Devlina Stone'a. Tak postanowiła i
nie zamierzała zmieniać decyzji.
 Nie martwię się, Devlin.  Przynajmniej nie o to, dodała w duchu.
 To dobrze  rzekł z przekonaniem.  Im bowiem więcej o tym
rozmyślam, tym częściej dochodzę do wniosku, że miałaś całkowitą rację. Na
wyspie nawiązaliśmy cudowną więz, ale to nie mogło trwać wiecznie.
 Nie.  Z całą pewnością, dopowiedziała sobie.
 Chociaż muszę szczerze przyznać, że nadal cię pragnę. Pod tym
względem jesteśmy dla siebie stworzeni.
 Tak.  Definitywnie miał rację, musiała się z nim zgodzić.
Chwileczkę. Czyżby przysunął się bliżej? Zaczynała czuć żar na skórze,
jakże przyjemny, a jej i tak pełne piersi z każdą chwilą stawały się cięższe.
Gdy ich oczy się spotkały, wydawał się czytać w jej myślach, bo rzekł
przeciągle, w sposób, który zawsze rozpalał jej zmysły:
 Spokojnie, Eden. To, że chciałbym cię zamknąć w ramionach, nie
oznacza jeszcze, że to zrobię.
 Nie zamierzasz mnie pocałować?
Posłał jej kuszący uśmiech.
 Jeszcze przed chwilą nie miałem takiego zamiaru.
Wiedziała, że powinna zareagować, gdy położył jej dłoń na karku i
przyciągnął do siebie. Co gorsza, poddała się bez wahania, gdy nakrył jej usta
swoimi. Była gotowa zapomnieć o wszystkim. W głębi ducha radowała się tą
chwilą, zanosząc dziękczynne pienia. Jak cudownie było się znalezć w jego
objęciach!
Jego pocałunek wydawał się najnaturalniejszą rzeczą na świecie.
110
R
cL
T
Czubkiem kciuka głaskał ją za uchem, aż mimowolnie rozchyliła wargi.
Zapłonęła z oczekiwania, gdy ujął jej twarz, głaszcząc jej skronie ciepłymi
palcami.
Tak właśnie pragnęła się czuć. To jego pragnęła kochać, jak nikogo na
świecie.
Gdy delikatnie przerwał pocałunek, pozostał z ustami na jej ustach.
Poczuła, że się uśmiecha, jego pierś unosiła się przyśpieszonym oddechem.
 Eden, mój skarbie, potrafiłabyś sprawić, żeby mężczyzna wyrzekł się
swojej religii.
To było czyste szaleństwo. Musi wyznać mu prawdę natychmiast, w tej
chwili. Być może tutaj zdarzy się wymarzony cud. Z nocnego nieba wystrzeli
piorun i trafi go, napełniając nagłym przekonaniem, że jest w niej zakochany, a
co więcej, nie posiada się z radości, że wkrótce oboje zostaną rodzicami.
Cuda się przecież zdarzają, czyż nie?
Zaczerpnęła głęboko powietrza, modląc się, by powiedzieć właściwe
słowa.
 Posłuchaj mnie uważnie, Devlin. Muszę ci wyznać coś bardzo
ważnego.
Płomień w jego oczach zamigotał i przygasł. Devlin odsunął się od niej
na bezpieczną odległość.
 Znam zasady. Nie złamałem ich.  Uśmiechnął się krzywo.  Jedynie
trochę nagiąłem. Zgodziliśmy się ze sobą, że mamy odmienne pragnienia. Nic
się nie zmieniło.
Potrząsnęła głową. Obrał niewłaściwy kierunek.
 Czasem nic nie jest po prostu czarno białe.
 Czy chcesz, żebym cię znowu pocałował?  spytał z nadzieją.
 Posłuchaj mnie... jestem w ciąży.
111
R
cL
T
Zamrugał powoli oczami.
 W ciąży  powtórzył tępo.  Będziesz miała... dziecko?
Musiała się uśmiechnąć.
 Moje dziecko.
Potaknęła.
Oszołomienie ustąpiło z wolna miejsca mrocznemu sposępnieniu. Wstał z
ławki, mierząc ją płonącym wzrokiem.
 I nie przyszło ci do głowy, żeby zrobić coś tak niezwykłego, jak na
przykład mi o tym powiedzieć?
Eden przygryzła wargi. Reakcja Devlina okazała się dość gwałtowna.
Dotknęła jego ramienia.
 Devlin, chciałam po prostu mieć pewność.
 O ile wiem, albo się jest, albo nie jest w ciąży.
To nie takie proste.
 Testy są pozytywne. Mam wszystkie objawy.
Musiała mu jeszcze powiedzieć o swoich lękach i sobotnim badaniu
USG. Mimo niepokoju towarzyszyło jej głębokie poczucie celowości. Dziecko
miało się urodzić, a jeśli okaże się zdrowe, będzie to dla niej
błogosławieństwem, nieważne, jak Devlin przyjmie nowiny.
Klepnął się w udo i oświadczył:
 To wszystko zmienia.
Jej obawy zamieniły się w zwiewną nadzieję.
 Co masz na myśli?
 Zmiany dotyczą ciebie i mnie.
Eden pozwoliła sobie na uśmiech. Czy to znaczy, że Devlin przestanie
ukrywać swoje uczucia? Czyżby piorun miał naprawdę uderzyć? Skoro nie
112
R
cL
T
powiedział dotąd idiotyzmu w rodzaju  skąd mam wiedzieć, że dziecko jest
moje?" albo  nie jestem na to gotowy", z chęcią go wysłucha.
 Jakie to zmiany?
Usiadł i podrapał się z namysłem w podbródek.
 Chyba musimy...  Westchnął ciężko.  No cóż, chyba musimy się
pobrać.
Serce jej stanęło, jej ciało ogarnęło przerażające otępienie.
Poprosił, żeby za niego wyszła. Od ich pierwszej randki trzy lata temu
fantazjowała na temat oświadczyn Devlina. Jednak w jej marzeniach był
pewny siebie, radosny i uśmiechnięty, gdy wykrzykiwała, że oczywiście,
zostanie jego żoną!
W tej chwili nie wyglądał na zbyt szczęśliwego. Zacisnął zęby i usta, na
jego czole ukazały się kropelki potu. Zresztą, co to w ogóle były za
oświadczyny?
 No cóż, chyba musimy się pobrać". Parsknęła niewesołym śmiechem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl