[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i uciec. Wołał ją, ale nawet się nie obejrzała. Minęła swój
stolik z niedopitym winem i pobiegła do wyjścia.
Sięgnęła ręką do torebki, z którą nigdy się nie roz-
stawała. Pod klub właśnie podjeżdżała taksówka. Chciała
zobaczyć, czy Tony za nią nie biegnie, ale bała się zwolnić.
Zatrzymała taksówkę i ruszyła w jej stronę.
Michael!
Wysiadł z samochodu. Miał ochotę płakać, widząc ulgę
na jej twarzy.
Gina!
Zabierz mnie do domu, Michael. Proszę...
Przytrzymał jej drzwi taksówki i rozejrzał się dokoła.
Proszę. Wsiadaj.
Chwyciła gorączkowo jego rękę, gdy tylko usiadł obok.
Ujął ją pod brodę i odwrócił do siebie.
Nic ci nie jest?
Zatroskanie przyciemniło jego piękne, zielone oczy.
Przełknęła ślinę i skinęła głową.
Dokąd teraz, szefie? spytał taksówkarz.
Michael podał mu jakiś adres, inny niż adres wujka
Antonio, i zapytał:
Co się stało? Dlaczego byłaś tam sama?
Skuliła się i odwróciła wzrok. Na pewno pomyśli, że
jest niemądra.
Gina? Odwrócił jej twarz z powrotem do siebie.
Hej, tęskniłem za tobą.
Przygryzła wargę, resztką sił starając się powstrzymać
łzy.
Ja też.
Poszłaś znów do tamtego klubu, prawda?
Westchnęła.
Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
Szedłem właśnie do Antonia, kiedy zobaczyłem, jak
wsiadasz do taksówki. Jechaliśmy za tobą, ale kilka
przecznic stąd cię zgubiliśmy. Objął ją ramieniem, a ona
wtuliła się w nie z ulgą. W końcu pomyślałem, że pewnie
tu wróciłaś, bo to jedyne miejsce, które znasz.
Czuła się przy nim ciepło i bezpieczne. Chciała, żeby jej
obiecał, że już nigdy jej nie opuści. Wiedziała, że to
niemożliwe, ale czepiała się tego marzenia, przymykając
oczy i gładząc go po ramieniu.
Nie wiem tylko jednej rzeczy mówił dalej. Co tu
robiłaś.
Skuliła się. Nie chciała go okłamywać, ale...
Chciałam iść potańczyć, ale wujek powiedział, że
mam ci nie przeszkadzać.
M-hmm.
Słysząc ten dziwny ton, podniosła wzrok.
Uniósł kąciki ust w przebiegłym uśmiechu.
Starała się wyglądać na obrażoną.
Nie wierzysz mi?
Spojrzał na nią badawczo, aż się zarumieniła.
Mam tu zaczekać? zatrzymali się przy niskim
budynku z piaskowca, którego Gina nigdy wcześniej nie
widziała.
Nie, dziękuję. Michael zapłacił kierowcy i wysiadł
z taksówki.
Gina wysiadła za nim, a potem podeszli razem do
drzwi.
Dokąd idziemy?
Do mnie.
Z zaskoczeniem spojrzała w górę, na porośniętą blusz-
czem fasadę.
Mieszkasz tu?
Tak. Otworzył drzwi. Nie jest to Ritz, ale dla
mnie wystarczy.
Co to jest Ritz?
Parsknął śmiechem.
To takie powiedzenie. Proszę.
Przeszła przez próg, ciesząc się, że zaprosił ją do siebie.
Po lewej stronie były drzwi, a na wprost schody.
Moje mieszkanie jest na górze.
Ruszyła przodem w górę, nie przestając się dziwić, jak
inne było wszystko, gdy on był przy niej. W jego
obecności czuła się absolutnie pewnie, nie miała nawet
cienia obawy. Na myśl o zachłannych rękach Tony ego
poczuła, że pocą jej się dłonie.
Michael otworzył solidne, dębowe drzwi i poprowa-
dził ją do środka.
Mieszkanie było niewielkie, czyste i skąpo umeblo-
wane. Przy ścianie stała brązowa skórzana kanapa, po
której widać było kilka lat użytkowania. Naprzeciwko, na
niskim stoliku, stał mały telewizor i rozłożysta roślina
w doniczce. Róg pokoju zajmowało biurko i krzesło.
Pokój wyglądał na praktyczny i funkcjonalny, zupełnie
jak Michael. Zrobiło jej się trochę smutno, kiedy zauważy-
ła, że brakuje tu drobiazgów, które czynią każdy dom
wyjątkowym. Ale może tak właśnie wygląda kawalerskie
mieszkanie.
Jej uwagę przyciągnęły wiszące na ścianie obrazy.
Jeden z nich przedstawiał kobietę, prawdopodobnie jego
matkę. Drugiego nie widziała dość dokładnie z tej odległo-
ści. Odwróciła się i zobaczyła, że Mike na nią patrzy.
Uśmiechnęła się lekko, czując nagle dziwną nieśmia-
łość. To przez to, co Tony powiedział o jej sukience. Kiedyś
to była jej ulubiona sukienka, ale teraz jej nie cierpiała.
Wiedziała, że nigdy więcej jej już na siebie nie włoży.
Rzucił klucze na stół.
Proszę, usiądz. Zrobię nam coś do picia. Na co masz
ochotę?
Chardonnay. Dużo chardonnay.
Spojrzał na nią tak badawczo, że przez chwilę pożało-
wała, że okazała zdenerwowanie. Znów odwróciła wzrok
do okna, mając nadzieję, że nie będzie jej już zadawał
więcej pytań.
Pokój otwierał się bezpośrednio na niewielką, wąską
kuchnię. Podeszła bliżej, żeby się jej przyjrzeć. Drzwi
lodówki były otwarte, ale w środku trudno było znalezć
coś do jedzenia. Karton oku pomarańczowego, dwie
butelki wina i coś, co wyglądało jak kawałek pleśniowego
sera.
Mike odwrócił się nagle, aż podskoczyła.
Nie jadam w domu. Uśmiechnął się i podał jej
kieliszek wina. Ale to pewnie zdążyłaś już zauważyć.
Nie masz żadnych owoców ani warzyw? Okro-
pnie się odżywiał. Z tego, co widziała, jadał tylko hotdogi,
pizzę i spaghetti, do tego ostatniego dania dodając zdecy-
dowanie zbyt wiele masła. Potrzebna ci żona, która się
tobą zajmie.
Wyglądał na zaskoczonego.
Noo... tak, ale jak na razie nie ma chętnych. Za-
mknął lodówkę i przeszedł z winem do pokoju.
Gina poczuła mrowienie w żołądku. Gdyby to ona była
jego żoną, dbałaby o niego, gotowała i zachęcała, żeby
więcej się ruszał. Ciągle by się całowali i ona nie musiałaby
już prosić o pozwolenie. Poza tym codziennie by się
kochali. Może nawet dwa razy dziennie.
Przełknęła ślinę. Myśl, że mogłaby być żoną Michaela, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
i uciec. Wołał ją, ale nawet się nie obejrzała. Minęła swój
stolik z niedopitym winem i pobiegła do wyjścia.
Sięgnęła ręką do torebki, z którą nigdy się nie roz-
stawała. Pod klub właśnie podjeżdżała taksówka. Chciała
zobaczyć, czy Tony za nią nie biegnie, ale bała się zwolnić.
Zatrzymała taksówkę i ruszyła w jej stronę.
Michael!
Wysiadł z samochodu. Miał ochotę płakać, widząc ulgę
na jej twarzy.
Gina!
Zabierz mnie do domu, Michael. Proszę...
Przytrzymał jej drzwi taksówki i rozejrzał się dokoła.
Proszę. Wsiadaj.
Chwyciła gorączkowo jego rękę, gdy tylko usiadł obok.
Ujął ją pod brodę i odwrócił do siebie.
Nic ci nie jest?
Zatroskanie przyciemniło jego piękne, zielone oczy.
Przełknęła ślinę i skinęła głową.
Dokąd teraz, szefie? spytał taksówkarz.
Michael podał mu jakiś adres, inny niż adres wujka
Antonio, i zapytał:
Co się stało? Dlaczego byłaś tam sama?
Skuliła się i odwróciła wzrok. Na pewno pomyśli, że
jest niemądra.
Gina? Odwrócił jej twarz z powrotem do siebie.
Hej, tęskniłem za tobą.
Przygryzła wargę, resztką sił starając się powstrzymać
łzy.
Ja też.
Poszłaś znów do tamtego klubu, prawda?
Westchnęła.
Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
Szedłem właśnie do Antonia, kiedy zobaczyłem, jak
wsiadasz do taksówki. Jechaliśmy za tobą, ale kilka
przecznic stąd cię zgubiliśmy. Objął ją ramieniem, a ona
wtuliła się w nie z ulgą. W końcu pomyślałem, że pewnie
tu wróciłaś, bo to jedyne miejsce, które znasz.
Czuła się przy nim ciepło i bezpieczne. Chciała, żeby jej
obiecał, że już nigdy jej nie opuści. Wiedziała, że to
niemożliwe, ale czepiała się tego marzenia, przymykając
oczy i gładząc go po ramieniu.
Nie wiem tylko jednej rzeczy mówił dalej. Co tu
robiłaś.
Skuliła się. Nie chciała go okłamywać, ale...
Chciałam iść potańczyć, ale wujek powiedział, że
mam ci nie przeszkadzać.
M-hmm.
Słysząc ten dziwny ton, podniosła wzrok.
Uniósł kąciki ust w przebiegłym uśmiechu.
Starała się wyglądać na obrażoną.
Nie wierzysz mi?
Spojrzał na nią badawczo, aż się zarumieniła.
Mam tu zaczekać? zatrzymali się przy niskim
budynku z piaskowca, którego Gina nigdy wcześniej nie
widziała.
Nie, dziękuję. Michael zapłacił kierowcy i wysiadł
z taksówki.
Gina wysiadła za nim, a potem podeszli razem do
drzwi.
Dokąd idziemy?
Do mnie.
Z zaskoczeniem spojrzała w górę, na porośniętą blusz-
czem fasadę.
Mieszkasz tu?
Tak. Otworzył drzwi. Nie jest to Ritz, ale dla
mnie wystarczy.
Co to jest Ritz?
Parsknął śmiechem.
To takie powiedzenie. Proszę.
Przeszła przez próg, ciesząc się, że zaprosił ją do siebie.
Po lewej stronie były drzwi, a na wprost schody.
Moje mieszkanie jest na górze.
Ruszyła przodem w górę, nie przestając się dziwić, jak
inne było wszystko, gdy on był przy niej. W jego
obecności czuła się absolutnie pewnie, nie miała nawet
cienia obawy. Na myśl o zachłannych rękach Tony ego
poczuła, że pocą jej się dłonie.
Michael otworzył solidne, dębowe drzwi i poprowa-
dził ją do środka.
Mieszkanie było niewielkie, czyste i skąpo umeblo-
wane. Przy ścianie stała brązowa skórzana kanapa, po
której widać było kilka lat użytkowania. Naprzeciwko, na
niskim stoliku, stał mały telewizor i rozłożysta roślina
w doniczce. Róg pokoju zajmowało biurko i krzesło.
Pokój wyglądał na praktyczny i funkcjonalny, zupełnie
jak Michael. Zrobiło jej się trochę smutno, kiedy zauważy-
ła, że brakuje tu drobiazgów, które czynią każdy dom
wyjątkowym. Ale może tak właśnie wygląda kawalerskie
mieszkanie.
Jej uwagę przyciągnęły wiszące na ścianie obrazy.
Jeden z nich przedstawiał kobietę, prawdopodobnie jego
matkę. Drugiego nie widziała dość dokładnie z tej odległo-
ści. Odwróciła się i zobaczyła, że Mike na nią patrzy.
Uśmiechnęła się lekko, czując nagle dziwną nieśmia-
łość. To przez to, co Tony powiedział o jej sukience. Kiedyś
to była jej ulubiona sukienka, ale teraz jej nie cierpiała.
Wiedziała, że nigdy więcej jej już na siebie nie włoży.
Rzucił klucze na stół.
Proszę, usiądz. Zrobię nam coś do picia. Na co masz
ochotę?
Chardonnay. Dużo chardonnay.
Spojrzał na nią tak badawczo, że przez chwilę pożało-
wała, że okazała zdenerwowanie. Znów odwróciła wzrok
do okna, mając nadzieję, że nie będzie jej już zadawał
więcej pytań.
Pokój otwierał się bezpośrednio na niewielką, wąską
kuchnię. Podeszła bliżej, żeby się jej przyjrzeć. Drzwi
lodówki były otwarte, ale w środku trudno było znalezć
coś do jedzenia. Karton oku pomarańczowego, dwie
butelki wina i coś, co wyglądało jak kawałek pleśniowego
sera.
Mike odwrócił się nagle, aż podskoczyła.
Nie jadam w domu. Uśmiechnął się i podał jej
kieliszek wina. Ale to pewnie zdążyłaś już zauważyć.
Nie masz żadnych owoców ani warzyw? Okro-
pnie się odżywiał. Z tego, co widziała, jadał tylko hotdogi,
pizzę i spaghetti, do tego ostatniego dania dodając zdecy-
dowanie zbyt wiele masła. Potrzebna ci żona, która się
tobą zajmie.
Wyglądał na zaskoczonego.
Noo... tak, ale jak na razie nie ma chętnych. Za-
mknął lodówkę i przeszedł z winem do pokoju.
Gina poczuła mrowienie w żołądku. Gdyby to ona była
jego żoną, dbałaby o niego, gotowała i zachęcała, żeby
więcej się ruszał. Ciągle by się całowali i ona nie musiałaby
już prosić o pozwolenie. Poza tym codziennie by się
kochali. Może nawet dwa razy dziennie.
Przełknęła ślinę. Myśl, że mogłaby być żoną Michaela, [ Pobierz całość w formacie PDF ]