[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Chrzanić zdrowie. Po prostu zapłacimy.
Wytłumaczył, na czym to polega. Od kumpla sanitariusza dowiedział
się, że jak w szpitalu jest dodatkowy wolny pokój, pielęgniarki go
wynajmują.
 Jeszcze możemy dostać kolację, bo na oddziale zostaje kupa żarcia,
które pózniej zawożą świniom.
 Tobie naprawdę odbiło, chcesz jeść kolację dla świń? I daj sobie
spokój ze szpitalem. Moja babcia ledwie chodzi, już rok czeka na operację
i nic. Niby z braku wolnych łóżek.
 To coś innego, babka ma ubezpieczenie.
 Nie podoba mi się pomysł, żebyśmy to robili w szpitalu.
 Czego się wydurniasz? Jak myślisz, co wszyscy tam robią? Bzykają
się na okrągło, jak w burdelu&
 Kiedy naprawdę nie chcę. Nie pójdę i już.
 Petra!
 Co jest?
 Chyba nie chcesz, żebym się na ciebie wkurzył!
 Czułabym się tam głupio.
 Najpierw musisz to zobaczyć. Podobno te łóżka są super. Ty wiesz,
kurde, mają regulację pozycji i są podnoszone.
 Regulacja pozycji w łóżku nie jest mi potrzebna.
Szpitalna pielęgniarka przywitała ich życzliwie. Przemierzając
korytarz, w pewnym momencie przez otwarte drzwi Petra zobaczyła dużą
salę z bodaj dziesięcioma zajętymi łóżkami. Na korytarzu leżało iluś
pacjentów.
 Będziecie mieć pełny komfort  zapewniła pielęgniarka.  To
jedynka z kabiną prysznicową i telewizorem. Ale ten chyba nie będzie
wam potrzebny  dodała, mrugając porozumiewawczo. Na nogach miała
białe chodaki, a na lewej dłoni złoty pierścionek.
 Co się stanie, jak ktoś tam przyjdzie?  spytała Petra.
 Spokojnie, nikt nie przyjdzie.
 A jeśli przywiozą jakiś nagły przypadek?
 U nas jest sporo wolnych łóżek.
Na końcu korytarza pielęgniarka otworzyła drzwi.
Pokój o szpitalnej bieli, tylko mały telewizor był czarny jak kruk, a na
wieszaku wisiał szlafrok w biało  niebieskie prążki. Aóżko na kółkach
skojarzyło się Petrze z widzianym w jakimś filmie łożem tortur. Z boków
wystawały dzwignie, nad nim zaś wisiała ruchoma rama z mnóstwem
kabli i przełączników. Wystarczyło ciało skazańca umocować do
metalowej konstrukcji, ręce przywiązać łańcuchami do biało pomalowanej
ramy, po czym powoli podnosić. Odpędziła od siebie wstrętną myśl.
Aóżko miało świeżą pościel, za plastikową kotarą ujrzała prysznic, z
wieszaczka zwisał sprany, żółtawy ręcznik. Na białym stoliku sterczały we
flakonie trzy białe róże, tuż obok dwa kubki i dzbanek ze szpitalną
herbatą. Na talerzyku obsychały dwie bułki, przy każdej rozmiękła grudka
masła czy też margaryny.
 Zobacz  powiedziała Petra, gdy tylko zostali sami  dali nam
kwiatki. Dziwne to. Za takie małe pieniądze?
 Chyba po jakimś nieboszczyku  uspokoił ją.  Kurde, w szpitalu
zawsze jest kupa sztywnych, po których zostają kwiatki.
 Jak sądzisz, na tym też ktoś umarł?  wskazała ręką łóżko.
 Na pewno. Ty, kurde, nie myśl o tym  objął ją, lecz mu się
wywinęła.
 Nie chcę tego robić w łóżku, na którym ktoś umarł.
 Zgłupiałaś? W każdym łóżku ktoś umiera. Ludzie nie zdychają na
krzesłach.
 Zmierdzi tu szpitalem.
Podszedłszy do okna, otworzyła je. Na dole parkowało kilka
samochodów; wyglądało tutaj jak przed jej supermarketem, z jedną
różnicą  za parkingiem rozciągał się trawnik, na którym uwijało się paru
przygłupów z grabiami.
Zaczął ją popychać w stronę łóżka.
 Czekajże, najpierw muszę się umyć, jestem zmordowana z tej
roboty. Myślisz, że telewizor działa?
 Petra, teraz chyba nie będziesz się gapić w pudło!
 Sama nie wiem. Nie chce mi się tego robić w szpitalu. A co, jak
obok ktoś umiera?
 Niby czemu właśnie tam miałby korkować?
 Przecież sam mówiłeś, że umiera ich tu mnóstwo. A w zamku nie
ma klucza  zauważyła.  Co będzie, jak ktoś wejdzie, na przykład
doktor?
 Doktor to podobno mąż tej pielęgniarki, na pewno powiedziała mu o
nas.
 No i z zewnątrz tu widać. Zobacz, akurat na mnie patrzą te debile.
 Więc im się nie pokazuj. I zasuń zasłony.
Zaciągnęła dwie sztuki wyblakłego materiału.
 Są przezroczyste.
 Petra!  W jego głosie usłyszała jakby pogróżkę. Złapał ją za ramię
i zaciągnął pod prysznic.  Pospiesz się!
 Tylko nie patrz!
Rozbierała się powoli, rzucając poszczególne części bielizny na krzesło
przy stoliku.
 Mówiłam, żebyś nie patrzył!
 O co chodzi? Podobasz mi się, laska jesteś, serio!
Nagle za ścianą rozległ się jęk. Wybiegła naga spod prysznica.
 Ktoś tam cierpi. Chodzmy stąd albo chociaż wezwij kogoś!
Jęk narastał, skrzypiało łóżko.
 Aleś ty głupia. Tam jest taka sama parka, jak my.  Objął ją i mimo
że była mokra, zaciągnął do łóżka.
Podczas stosunku rzadko przeżywała rozkosz, może z obawy, że ktoś
ich podpatrzy, bo zwykle kochali się w parkach albo w lesie. Tutaj jednak
odczuwała strach znacznie mocniej, nieokreślony strach wywołany przez
to dziwne łóżko, trzy róże po kimś, kto być może przed chwilą i akurat w
tym łóżku umarł, więc chyba tu jeszcze polatuje jego dusza. Była
przerażona, choć nie miała pojęcia, jak taka dusza wygląda. Znała tylko
makabryczne opowieści o żywych trupach oraz upiorach, które wgryzają
się w gardła niewinnych dziewcząt.
Czy wciąż jestem niewinną dziewczyną? Wątpliwe.
Z sąsiedniego pokoju dobiegały teraz donośne kobiece okrzyki, lecz
ona bezgłośnie robiła to, czego jej zdaniem oczekiwał.
 No i co powiesz? Bomba, no nie?  spytał, gdy było po wszystkim,
przynajmniej na chwilę.
 Bo ja wiem& Nie podoba mi się. Tam ludzie leżą na korytarzu, a
tutaj&
 Tobie chyba naprawdę odwala.  Wstał i nagi podszedł do
telewizora.  Włączyć?
 Nie, byłoby za głośno.
 Mogę wyłączyć dzwięk.
 Nie mam ochoty na oglądanie.
Była głodna i zmęczona. Wstała, wzięła talerzyk z bułkami, rozkroiła je
i posmarowała tym tłustym rarytasem. Bułkę, która wyglądała na większą,
dostał Ondra.
 Mój szef  przypomniała sobie  już dwa razy zapraszał mnie na
kolację.
 I coś mu powiedziała?
 %7łe nie mam czasu.
 Tylko tyle?
 A niby co więcej miałam mu powiedzieć?
 %7łeby się, kurde, od ciebie odpieprzył. I to z mety.
 Jest rozwiedziony  ciągnęła  mieszka w willi, ma co najmniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl