[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z trudem przełknęła ślinę. Krew dudniła jej w skroniach, a serce waliło jak mło-
tem.
- Tak. Przyjdę do ciebie. - Usłyszała swój własny drżący głos i zrozumiała, że to
była jedyna słuszna decyzja.
Marianne wzięła prysznic i położyła się na łóżku, próbując psychicznie przygoto-
wać się na to, co ją czekało tej nocy. Machinalnie sięgnęła po książkę, ale natychmiast
odłożyła ją z powrotem. To nie była najwłaściwsza pora na czytanie.
Noc była zimna, mroźny wiatr wciskał się do pokoju przez szczeliny w oknie, ale
Marianne miała wrażenie, że całe jej ciało płonie. Księżyc, częściowo schowany za
chmurami, rzucał delikatne światło do wnętrza pokoju, tworząc romantyczno-tajemniczy
nastrój. Tak, dzisiejsza noc miała być wyjątkowa pod wieloma względami. Wyjątkowa i
niezapomniana, a wszystko za sprawą złożonej obietnicy. Każdy mięsień w jej ciele był
napięty, skóra jeszcze nigdy nie była tak wrażliwa, a uczucia niemożliwe do ogarnięcia.
Kilka dni temu, kiedy Eduardo pocałował ją w swoim gabinecie, wiedziała, że jest to
właściwe, dobre i naturalne. Tak miało być. Już wtedy mogła się zatracić w tym słodkim
szaleństwie, które ją opętało, ale postanowiła poczekać i nie żałowała swojej decyzji. W
ciągu tych kilku dni poznała lepiej Eduarda, czerpała przyjemność z każdej chwili z nim
spędzonej, choć jednocześnie za każdym razem toczyła walkę sama ze sobą, by nie paść
mu bezwstydnie w ramiona i nie żądać, by dał jej to, czego pragnęli oboje. Te kilka dni
pozwoliły jej także lepiej przygotować się na coś, co miało być pierwszym tego typu do-
świadczeniem w jej życiu. Zastanawiała się, co by pomyślał Eduardo, gdyby już wtedy,
gdy ją poprosił, aby spędziła z nim noc, poznał jej mały sekret. Jak by zareagował, gdyby
się dowiedział, że pomimo że była mężatką, jest nadal dziewicą?
Zadrżała mocno, wiedząc, że tej nocy pozna odpowiedź na to pytanie. I wtedy
ogarnął ją strach. Wielki, paraliżujący strach, że mogłaby zostać odrzucona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Postanowiła powiedzieć Eduardowi, że zmieniła zdanie i nie może zrobić tego, o
co ją poprosił i na co przystała z takim entuzjazmem. Tak będzie najlepiej. Nie przyszła
do tego domu, by mieć romans z jego właścicielem. Eduardo dał jej pracę i dach nad
głową, a także swoją przyjaźń. Nie mogła narażać swojej albo jego pozycji, wskakując
mu do łóżka, bez względu na to, jak kuszący był to pomysł.
Ale kiedy po jej cichutkim pukaniu otworzył przed nią drzwi, ubrany jedynie w
spodnie od piżamy, wszystkie mądre teorie, które wymyśliła, i zdrowy rozsądek opuściły
ją w mgnieniu oka. Zaschło jej w gardle i jedyne, co mogła zrobić, to stać i z rosnącą fa-
scynacją wpatrywać się w jego piękne, muskularne ciało.
- Czekałem na ciebie - usłyszała jego aksamitny, ciepły głos. - Wejdź, proszę.
- Ja chciałam...
- Tak?
Kiedy nie poruszyła się ani o centymetr, wziął ją za rękę i wprowadził do środka.
W pokoju świeciły się dwie niewielkie lampy o witrażowych abażurach, dające tylko tyle
światła, ile było potrzeba. Dzięki temu panował przyjemny, intymny nastrój.
Marianne, weź się w garść, strofowała samą siebie, musisz to przerwać, musisz.
Z każdą sekundą jednak było jej coraz trudniej walczyć z własną słabością, aż
wreszcie niemal zupełnie zapomniała, co takiego ważnego miała do przekazania i co ta-
kiego musi przerwać. Obecność Eduarda, jego męski zapach, dotyk jego dłoni, to
wszystko hipnotyzowało ją, obezwładniało, odurzało. Łatwo było o zdrowy rozsądek we
własnym pokoju, ale już nie w sypialni mężczyzny, którego pożądała.
- Co chciałaś powiedzieć? - spytał zmysłowo, po czym pochylił się nad nią i zaczął
delikatnie muskać ustami jej szyję.
To wystarczyło, by przegrała z kretesem walkę z własną namiętnością.
- Ja, ja... - plątała się, nie panując nad gwałtowną reakcją swojego ciała. - Och, nie
mogę zebrać myśli, kiedy to robisz. Zapomniałam, co miałam ci powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
Z trudem przełknęła ślinę. Krew dudniła jej w skroniach, a serce waliło jak mło-
tem.
- Tak. Przyjdę do ciebie. - Usłyszała swój własny drżący głos i zrozumiała, że to
była jedyna słuszna decyzja.
Marianne wzięła prysznic i położyła się na łóżku, próbując psychicznie przygoto-
wać się na to, co ją czekało tej nocy. Machinalnie sięgnęła po książkę, ale natychmiast
odłożyła ją z powrotem. To nie była najwłaściwsza pora na czytanie.
Noc była zimna, mroźny wiatr wciskał się do pokoju przez szczeliny w oknie, ale
Marianne miała wrażenie, że całe jej ciało płonie. Księżyc, częściowo schowany za
chmurami, rzucał delikatne światło do wnętrza pokoju, tworząc romantyczno-tajemniczy
nastrój. Tak, dzisiejsza noc miała być wyjątkowa pod wieloma względami. Wyjątkowa i
niezapomniana, a wszystko za sprawą złożonej obietnicy. Każdy mięsień w jej ciele był
napięty, skóra jeszcze nigdy nie była tak wrażliwa, a uczucia niemożliwe do ogarnięcia.
Kilka dni temu, kiedy Eduardo pocałował ją w swoim gabinecie, wiedziała, że jest to
właściwe, dobre i naturalne. Tak miało być. Już wtedy mogła się zatracić w tym słodkim
szaleństwie, które ją opętało, ale postanowiła poczekać i nie żałowała swojej decyzji. W
ciągu tych kilku dni poznała lepiej Eduarda, czerpała przyjemność z każdej chwili z nim
spędzonej, choć jednocześnie za każdym razem toczyła walkę sama ze sobą, by nie paść
mu bezwstydnie w ramiona i nie żądać, by dał jej to, czego pragnęli oboje. Te kilka dni
pozwoliły jej także lepiej przygotować się na coś, co miało być pierwszym tego typu do-
świadczeniem w jej życiu. Zastanawiała się, co by pomyślał Eduardo, gdyby już wtedy,
gdy ją poprosił, aby spędziła z nim noc, poznał jej mały sekret. Jak by zareagował, gdyby
się dowiedział, że pomimo że była mężatką, jest nadal dziewicą?
Zadrżała mocno, wiedząc, że tej nocy pozna odpowiedź na to pytanie. I wtedy
ogarnął ją strach. Wielki, paraliżujący strach, że mogłaby zostać odrzucona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
Postanowiła powiedzieć Eduardowi, że zmieniła zdanie i nie może zrobić tego, o
co ją poprosił i na co przystała z takim entuzjazmem. Tak będzie najlepiej. Nie przyszła
do tego domu, by mieć romans z jego właścicielem. Eduardo dał jej pracę i dach nad
głową, a także swoją przyjaźń. Nie mogła narażać swojej albo jego pozycji, wskakując
mu do łóżka, bez względu na to, jak kuszący był to pomysł.
Ale kiedy po jej cichutkim pukaniu otworzył przed nią drzwi, ubrany jedynie w
spodnie od piżamy, wszystkie mądre teorie, które wymyśliła, i zdrowy rozsądek opuściły
ją w mgnieniu oka. Zaschło jej w gardle i jedyne, co mogła zrobić, to stać i z rosnącą fa-
scynacją wpatrywać się w jego piękne, muskularne ciało.
- Czekałem na ciebie - usłyszała jego aksamitny, ciepły głos. - Wejdź, proszę.
- Ja chciałam...
- Tak?
Kiedy nie poruszyła się ani o centymetr, wziął ją za rękę i wprowadził do środka.
W pokoju świeciły się dwie niewielkie lampy o witrażowych abażurach, dające tylko tyle
światła, ile było potrzeba. Dzięki temu panował przyjemny, intymny nastrój.
Marianne, weź się w garść, strofowała samą siebie, musisz to przerwać, musisz.
Z każdą sekundą jednak było jej coraz trudniej walczyć z własną słabością, aż
wreszcie niemal zupełnie zapomniała, co takiego ważnego miała do przekazania i co ta-
kiego musi przerwać. Obecność Eduarda, jego męski zapach, dotyk jego dłoni, to
wszystko hipnotyzowało ją, obezwładniało, odurzało. Łatwo było o zdrowy rozsądek we
własnym pokoju, ale już nie w sypialni mężczyzny, którego pożądała.
- Co chciałaś powiedzieć? - spytał zmysłowo, po czym pochylił się nad nią i zaczął
delikatnie muskać ustami jej szyję.
To wystarczyło, by przegrała z kretesem walkę z własną namiętnością.
- Ja, ja... - plątała się, nie panując nad gwałtowną reakcją swojego ciała. - Och, nie
mogę zebrać myśli, kiedy to robisz. Zapomniałam, co miałam ci powiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]