[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Victoria w milczeniu podziwiała jego profesjonalizm.
Przez chwilę podrzucał makaron, a potem przełożył go na
patelnię z sosem i delikatnie wszystko wymieszał.
- Gotowe do podania, signorina.
Zdjął patelnię z kuchenki i przeniósł na stół, gdzie ustawił
ją na specjalnej macie. Sprawnie nałożył spore porcje na
talerze.
- Bardzo proszę. Jedz, póki ciepłe - oznajmił, stawiając
przed nią danie. - Salute - wzniósł toast i upił łyk wina.
- Salute - powtórzyła.
- Buon apetito. Smacznego.
Victoria nawinęła odrobinę spaghetti na widelec i pogratu-
lowała sobie w duchu, że zdążyła się już nauczyć je po-
prawnie jeść.
- Miałeś rację. Jest rewelacyjne - westchnęła.
- Grazie - podziękował z uśmiechem i sam też zaczął jeść.
S
R
Przez kilka chwil w milczeniu rozkoszowali się pysznym
posiłkiem. Victoria pomyślała, że mogłaby robić to zawsze
i nigdy się nie znudzić. Książę był tak miły, zabawny i
uczynny. Nagłe drgnęła, zaskoczona swoimi myślami. To
śmieszne! Mam przecież spędzić jedynie kilka dni w jego
towarzystwie i nie mogę poddawać się wybujałej wy-
obrazni, skarciła się surowo.
Rodolfo patrzył na swoją towarzyszkę i myślał, że już
dawno nie spędził tak miłego wieczoru, kiedy mógł za-
chowywać się tak swobodnie. Victoria była bezpretensjo-
nalna, urocza i naturalna. Bardzo różniła się od sztucznie
uśmiechniętych modelek, z którymi zazwyczaj spędzał
czas.
Kawę postanowili wypić na tarasie. Wcześniej poczęsto-
wał ją jednak kieliszeczkiem limoncello, podawanym po
jedzeniu. Było już po dziesiątej, gdy nagle rozdzwoniła się
komórka Victorii. Rodolfo natychmiast podał jej torebkę.
To dziwne. Z Anne niedawno rozmawiałam. Halo!
- Cześć, dziecino.
- Kto mówi ?
- Ach, kruszyno, Bill z Hollywood. Narzeczony Janie. Pa-
miętasz ją? Podała ci adres doktora Brownem, kiedy go
potrzebowałaś. Słyszałem, że wylądowałaś na wyspie u
jakiegoś księcia. Pewnie więc nie możesz się skontakto-
wać z doktorkiem, ale nic się nie martw. Ja mogę osobiście
dostarczyć ci trochę cukiereczków.
- Niczego nie potrzebuję - odparła, czując, jak zimny
dreszcz powoli wędruje wzdłuż jej kręgosłupa.
S
R
- Skąd masz mój numeru
- Chciałabyś wiedzieć, co ? - roześmiał się nieprzyjemnie.
- Pomyślałem sobie, że zechcesz mi dać jakiś mały pre-
zent. W końcu wszystkie gazety polują na chętnych do
udzielenia o tobie wywiadu.
- Jesteś teraz na topie, dziecino. Może więc zawrzemy
umowę ?
Victoria zamarła. Zerknęła na Rodolfa, który usunął się do
kuchni, aby mogła swobodnie porozmawiać. To straszne!
Co zrobi, kiedy się dowie, kto do mnie dzwonił, pomyślała
spanikowana.
- No i?
- Nie mogę teraz rozmawiać - wymruczała, grając na
zwłokę.
Może powinnam zadzwonić do Anne i powiedzieć jej o
szantażu ?
- Dobra. Daję ci dwadzieścia cztery godziny na decyzję,
dziecino. Potem sprzedam informacje temu, kto da mi
najwięcej - warknął i przerwał rozmowę.
Victoria siedziała bez ruchu. Dłonie jej drżały. Co teraz ?
- Mam nadzieję, że to nie było nic ważnego? - zapytał Ro-
dolfo, widząc, że już nie rozmawia.
- A... nie. Ale... - urwała, nie potrafiąc skłamać ani wyznać
prawdy.
Jak miała mu wyjaśnić, że została zaszantażowana przez
dilera narkotyków, który jakimś cudem zdobył jej numer i
odkrył kryjówkę ?- Miała ochotę krzyczeć ze złości.
S
R
%7łałowała, że nie może wszystkiego wyznać księciu i po-
prosić go o pomoc. Wiedziała jednak, że nie może mu po-
wiedzieć, w jakich jest opałach. Był dla niej miły i wyro-
zumiały, ale gdyby się dowiedział, kto tu dzwonił, byłby
zawiedziony i rozczarowany. Zadrżała na samą myśl o
tym.
- Zimno ci? - zapytał, obejmując ją natychmiast ramie-
niem.
- Nie, nie. W porządku - skłamała.
- Victoria, chyba wiesz, jak bardzo cię pragnę? - zapytał
szeptem, gładząc jej złote włosy.
- Ja...
- Nie musisz nic mówić.
Na jej twarzy odmalowała się niepewność. Kiedy Rodolfo
wstał, również się podniosła. Pragnęła go bardziej niż cze-
gokolwiek na świecie, ale wiedziała, że ich związek nie
może mieć przyszłości. Jednak w tej chwili nie miało to
znaczenia. Chciała po prostu poczuć jego dotyk i zapo-
mnieć o koszmarnym telefonie.
Powoli przeszli przez salon. Kiedy dotarli do sypialni,
książę zamknął za nimi drzwi.
- Cara mia, jesteś taka piękna - szepnął namiętnie i wyzna-
czył ścieżkę pocałunkami od jej skroni
przez kark aż do linii obojczyka.
Potem zdjął jej koszulkę i rozpiął stanik, który miękko
opadł na podłogę. Stała przed nim naga. Jej piersi skryły
się za zasłoną złotych splotów. Nie mogła oddychać. Serce
Victorii biło tak szybko, że obawiała się, że wyskoczy jej z
piersi.
- Bellissima - wymruczał komplement i delikatnie ułożył
ją wśród poduszek.
S
R
Już po chwili oboje byli nadzy. Victoria drżała. Po raz
pierwszy znalazła się z mężczyzną w łóżku. Czy Rodolfo
będzie rozczarowany moim brakiem doświadczenia, zasta-
nawiała się gorączkowo. Wiedziała jednak, że już za póz-
no na rozterki. Zrozumiała natomiast, że Rodolfo już na
zawsze będzie kimś specjalnym w jej życiu, choć spędzi z
nim pewnie zaledwie kilka dni. Będzie przecież jej pierw-
szym mężczyzną.
- Victoria, jesteś taka cudowna i miękka - wy mruczał,
gładząc dłonią jej policzek, szyję i zatrzymując się przy
piersi.
Nie opierała się pieszczotom. Z rozkoszą chłonęła nowe,
słodkie doznania. Kiedy zbliżył usta do jej piersi, a dłonią
zaczął muskać jej uda, zalała ją fala gorąca, a oczy rozsze-
rzyły się z rozkoszy. Rodolfo przysunął się bliżej, pozwa-
lając jej poznać siłę swojego pożądania.
- Pragnę cię - powiedział schrypniętym głosem, wpatrując
się w jej oczy.
Victoria nie była w stanie mu odpowiedzieć. Leżała, po-
zwalając mu na coraz śmielsze pieszczoty i w zachwycie
odkrywała nowy świat. Z jej ust co chwila wyrywały się
ciche westchnienia.
- Musisz powiedzieć mi, co lubisz. Co sprawia ci najwięk-
szą przyjemność? - szepnął Rodolfo, wyczuwając jej ro-
snącą niecierpliwość.
Nagle znalazł się nad nią. Zanim się zupełnie połączyli,
czekała go niespodzianka. Zaskoczony, zamarł w pół ru-
chu.
S
R
- Cara, czy to możliwe? - zapytał z napięciem.
- Jesteś dziewicą?
-Tak - odparła cicho, zaczerwieniona z zażenowania.
Tknięta nagłym strachem, odszukała jego spojrzenie. Mo-
że to go rozczaruje i zniechęcić
- Ależ kochanie, powinnaś mi o tym powiedzieć - mruk-
nął, cofając się delikatnie. - To zupełnie zmienia sytuację.
Kiedy pojęła, że za chwilę Rodolfo ją zostawi, rozpaczli-
wie zarzuciła mu ramiona na szyję.
- Nie. Nie zmienia. Pragnę cię. Chcę, żebyś to ty był
pierwszy - szepnęła mu wprost do ucha.
- Jesteś zupełnie pewna ? - spytał, czując, że jego wola
gwałtownie słabnie.
- Absolutnie - wymruczała, starając się przytulić do niego
jeszcze mocniej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl