[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pobrać się.
Miał zamęt w głowie, czuł swoje głośne tętno, ale starał
się skupić.
- Myślę, że jak najszybciej. Gdzie... chciałabyś odbyć tę
ceremonię? Tutaj? W Bostonie?
- Tutaj. Ja... ja się wstydzę przed mamą, co będzie, jak się
wszystkiego dowie. Nie chciałabym mówić nikomu z rodziny
wcześniej, tylko dopiero po ślubie. Tak będzie łatwiej
wszystkim.
Wszystko razem zaczynało wydawać się jakieś brudne i
sztywne, jak na taką uroczystość, ale to w końcu on chciał
wszystko utrzymać na służbowej stopie.
Wyciągnął rękę, ale ona się odwróciła.
- Idz na razie, Nick. Szczegóły możemy omówić pózniej.
Czy chciała, żeby ją wziął w ramiona? Może
przypieczętować umowę pocałunkiem, jak w jej książkach?
Bał się ją dotknąć. Bał się, że mógłby się załamać, gdyby
zaczęła płakać w jego ramionach.
- Pojadę do magistratu i załatwię, co trzeba - powiedział
do jej pleców. - Wszystko będzie dobrze, Annie, obiecuję.
Poruszy niebo i ziemię, żeby było tak, jak obiecał matce.
Dla Annie.
Annie trzymała się, póki nie usłyszała kroków
odchodzącego Nicka. Wtedy zbiegła po schodach na pustą
plażę i pozwoliła sobie na łzy. Nie wiedziała, czego
oczekiwać, kiedy Nick pojawił się na jej progu o świcie.
Propozycja małżeńska nie znajdowała się w ogóle na jej liście
możliwości. Przypuszczała raczej, że on może zaoferować
pieniądze na utrzymanie jej i dziecka, o ile będą się
znajdowali na drugim końcu świata. Kiedy jednak zadał jej to
pytanie, małżeństwo nagle wydało się najwłaściwszym
rozwiązaniem. Oboje mieli romantyczne wizje rodziny i
prastare poglądy, że dziecko potrzebuje dwoje rodziców. Gdy
podczas sztormu rozmawiali o tym, że jego pierwsza żona
chciała mieć dziecko, Annie widziała po jego twarzy, że i on
bardzo tego pragnął. Ale czy pragnął nowego życia? Czy
pragnął jej?
Patrzyła na zmieniające kolor niebo, łzy spływały jej po
policzkach i zastanawiała się, dlaczego wszystko musi być
takie skomplikowane. Dlaczego ona i Nick nie mogli się w
sobie zakochać, pózniej się pobrać, uprawiać seks i wreszcie
mieć dziecko? Tak było w bajkach. Dorośnij wreszcie, Annie.
%7łycie to nie bajka i nikt ci tego nie obiecywał.
Wszystko to powinno ją uspokoić, tymczasem lała
krokodyle łzy z żalu, że on nie kocha jej tak, jak jej ojciec
kocha matkę, że nie jest księciem z bajki, który co dzień
będzie ją kochał bardziej. Tymczasem ona poślubi mężczyznę,
który w ogóle jej nie kocha, nie pozwoli sobie na pokochanie
jej, mimo że ona już prawie się w nim zakochała.
Trudno, sama się w to wpakowała i sama musi sobie
poradzić. Tylko jak może z nim żyć, kochając go i wiedząc, że
on jej nie chce. Więc przyznała się. Kocha go. Znów zaczęła
płakać, ale pocieszała się, że to hormony w niej szaleją.
Będzie próbowała sprawić, żeby on jej pragnął, żeby
zadziałała jakaś irlandzka magia. Spróbuje.
Po południu, po pracy, Annie znalazła się w gabinecie
doktora Gamble'a na przedmałżeńskich badaniach. Nick
gdzieś wyszedł po swoich i obiecał, że po nią przyjedzie.
- Jesteś zdrową, młodą kobietą, Annie - potwierdził
doktor Gamble - i nie powinnaś mieć żadnych kłopotów z tą
ciążą. Możecie mieć z Nickiem tyle dzieci, ile będziecie
chcieli.
Pomysł z większą liczbą dzieci wprawił ją w smutek.
Zawsze chciała mieć co najmniej czwórkę, ale musi zobaczyć,
jak będzie wyglądało jej małżeństwo, kiedy pojawi się
pierwsze.
- Czy mam jakoś ograniczyć swoją aktywność fizyczną w
pózniejszym okresie ciąży? Chcę dalej pracować z delfinami i
uwielbiam ocean. Czy będę musiała w którymś momencie
przestać?
- Nie widzę powodu, żebyś miała przestać, o ile będziesz
się dobrze czuła. Jakieś parę tygodni przed spodziewanym
terminem porodu zwolnij trochę, ale pływanie jest bardzo
dobre, jeżeli nie będziesz przesadzać. Nie wiem tylko, jak
Nick zniesie twoje przebywanie w wodzie - ciągnął doktor.
Spojrzała na niego.
- Dlatego, że jego pierwsza żona utonęła? Wiem, że on
nie był w stanie wejść do wody od tego czasu, ale co to ma
wspólnego ze mną? Jestem doskonałą pływaczką.
- Christine też była, zresztą Nick również. Aż do
wypadku był światowej klasy żeglarzem. Był pretendentem do
zwycięstwa w Pucharze Ameryki.
- Naprawdę? Nigdy nie wspominał żeglarstwa.
- Nie zrobi tego. To on namówił Christine, żeby pływała
w jego drużynie. Ona nie znosiła tego tempa i konieczności
szybkich reakcji. - Zawahał się chwilę i przyglądał Annie. -
Nick obwinia siebie o jej śmierć. Nie powrócił do żeglowania.
Annie poczuła żal i współczucie. Biedny Nick! Nie dość,
że stracił żonę, to jeszcze porzucił swoje ukochane żeglarstwo.
Ależ była egoistką, martwiąc się swym małżeństwem z
mężczyzną, który jej nie kocha. Był szlachetny, zraniony, a
ona powinna zacząć myśleć o tym, jak umilić mu życie.
- Może mogłabym mu pomóc przezwyciężyć ten strach
przed wodą? - spytała lekarza. Chociaż tę małą sprawę.
Doktor Gamble przechylił głowę i uśmiechnął się.
- A wiesz, że może właśnie ty mogłabyś to zrobić?
Wracali jeepem Nicka, który po dziesięciu minutach
przerwał panujące milczenie.
- Jesteś bardzo cicha. Czy jesteś niezadowolona z planów
weselnych?
Tymczasem Annie, patrząc na pojawiające się na oceanie
białe bałwanki, jak pianka na piwie, rozmyślała, jak wyrwać
Nicka z tego złego zaklęcia. Może po to została przysłana na
tę wyspę, takie było jej powołanie.
Nick wziął ją za rękę.
- Czy odpowiada ci ślub cywilny pojutrze? Nie wolałabyś
lecieć do Stanów i znalezć księdza?
- Co? Nie, dzięki, że pytasz, Nick, ale ksiądz chciałby nas
przygotowywać, posłać na szkolenie. Pojutrze będzie lepiej.
Zatrzymał jeepa przy domku nad basenem i obrócił się do
niej.
- Annie, przykro mi, że ten ślub nie będzie taki, o jakim
marzyłaś. Jednak chciałbym spróbować zorganizować go
najlepiej, jak się da w tak krótkim terminie. Pozwolisz mi?
Uniósł jej dłoń do ust, ale obrócił i ucałował wnętrze
dłoni. Spojrzał tymi niebieskimi oczami, żeby sprawdzić jej
reakcję. Ależ to była reakcja. Poczuł, że przez jej całe ciało
przeszły drobne iskierki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl