[ Pobierz całość w formacie PDF ]

informacji, aby uchwycić jakąś nić.
Zadzwonił telefon. Porwał słuchawkę.
- Halo?
- Pan Strang?
- Tak.
- Mówi pułkownik Goodblood.
- Dobry wieczór, panie pułkowniku.
- Pomyślałem, że to pana zainteresuje. Policja znalazła Lichtiego. Nie żyje.
- Boże! Gdzie?
- W pobliżu Wannsee. Jego samochód stał na środku drogi, a on leżał w nim z tyłu.
Otrzymał jedenaście ciosów nożem. Zginął jego portfel i zegarek.
- Ale pan nie uważa, że to było przyczyną morderstwa, prawda?
- Nie. Ktoś chciał go uciszyć. Nie mam co do tego wątpliwości.
- Cholera!
- Zupełnie się z panem zgadzam. Będziemy jednak dalej badali jego przeszłość i może
odkryjemy coś ciekawego. Gdyby tak się stało, dam panu znać.
- Dziękuję, panie pułkowniku.
* * *
Była prawie dziesiąta, kiedy przyszedł posłaniec z centrum łączności. Langley
nadesłało wszystkie informacje na temat Rossa, jakie udało się zebrać. Pochodziły one w
całości od FBI oraz nowojorskiej policji. Były to rutynowe szczegóły biograficzne, nie
zawierające nic podejrzanego. Tyle tylko, że w 1970 roku legalnie zmienił nazwisko z Rauss
na Ross.
Urodził się w Nowym Jorku czwartego września czterdziestego ósmego roku.
Rodzice, Otto i Trudi Rauss, przybyli z Niemiec do portu w Nowym Jorku jako imigranci 11
marca tegoż roku. Oboje urodzili się w Monachium: Otto 7 sierpnia 1910; Trudi 29
pazdziernika 1913.
Joseph Rauss uczęszczał do państwowej szkoły podstawowej i średniej w Nowym
Jorku, następnie ukończył wydział prawa New York University. W pazdzierniku 1973
rozpoczął własną praktykę prawniczą w biurze przy wschodniej 48 ulicy. Brał sprawy
mieszczące się głównie w zakresie prawa cywilnego - często reprezentował lokatorów w ich
dysputach z właścicielami domów. Był kawalerem i mieszkał sam w apartamencie przy
wschodniej 52 ulicy.
Jego matka zmarła 15 lutego 1968. 31 marca 1970 ojciec sprzedał posiadany od
dwudziestu lat sklep z wykwintną żywnością i zamieszkał w małym wiejskim domku
niedaleko Kingston w kanadyjskiej prowincji Ontario. Tam też każdego miesiąca przysyłano
mu czek z emeryturą.
Strang odłożył na bok wąski arkusz papieru z teleksowym wydrukiem. Informacji nie
było wiele. Ale to, co nadeszło, mogło się okazać interesujące.
Przysunął do siebie telefon i wykręcił numer Klugera.
- Mam już materiał dotyczący Rossa, Dieter.
- Coś ciekawego?
- Nie z wyjątkiem tego, że zmienił nazwisko. Poprzednio nazywał się Rauss.
- A to drań. Porządne niemieckie nazwisko nie było dla niego wystarczająco dobre.
- Było jednak dostatecznie dobre dla jego ojca i chciałbym, żebyś wyszukał coś na ten
temat. Otto Rauss, urodzony w Monachium 7 sierpnia 1910. Sprawdz również, co macie o
matce: Trudi, urodzona także w Monachium 29 pazdziernika 1913.
- Okay. Na kiedy ci to potrzebne, Phil?
- Natychmiast.
- Oddzwonię.
* * *
Dziewięćdziesiąt minut pózniej ciągle czekał na wiadomość od Klugera. Zadzwonił
telefon i w słuchawce rozległ się głos wartownika pełniącego służbę przy wejściu do
budynku.
- Jest tu do pana mężczyzna nazwiskiem Kluger, sir. Czy mam go wpuścić?
- Jeśli naprawdę nazywa się Kluger, to tak. Zamienię z nim dwa słowa.
- Tak jest, sir.
Kluger podszedł do aparatu.
- Co ty tutaj robisz, Dieter?
- Mam coś dla ciebie. Nie chciałem mówić tego przez telefon.
- Jakieś rewelacje?
- To mało powiedziane - w głosie Klugera brzmiało niezwykłe podniecenie.
- Daj z powrotem wartownika.
- Słucham, sir? - Usłyszał Strang po chwili.
- W porządku. To jest pan Kluger.
- Zaraz ktoś go do pana przyprowadzi, sir.
Odłożył słuchawkę i oparłszy się wygodnie czekał. Zaraz też rozległo się pukanie.
- Proszę! - zawołał. Drzwi otworzył wartownik.
- Jest pan Kluger, sir. - Przytrzymując drzwi przepuścił go do środka.
Wstając Strang skinął głową wartownikowi. Zaczekali aż wyszedł i zamknął za sobą
drzwi.
- Siadaj, Dieter. - Uderzył lekko w oparcie krzesła, które stało obok biurka. - Czego
się dowiedziałeś?
Kluger był zbyt podekscytowany, żeby spokojnie usiąść.
- Chodzi o ojca Rossa. Wiesz kim on był? - Wyciągnął z kieszeni złożoną kartkę
białego papieru.
- Mów.
- Adiutantem Hessa.
Strang aż przysiadł na krawędzi biurka, nie spuszczając z niego wzroku.
- Niech mnie diabli... - Wstał i podszedł do swojego krzesła. Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie ma co do tego wątpliwości?
- Najmniejszej. - Zadowolony z wrażenia, jakie zrobiły na Strangu jego słowa, Kluger
usiadł. Właśnie dlatego nie chciał mówić o tym przez telefon. Musiał przyjechać, żeby ujrzeć
efekt. Rozłożył kartkę z notatkami. - Wstąpił do wojska w trzydziestym drugim, a w
trzydziestym szóstym został adiutantem Hessa. Orzymał wówczas stopień kapitana.
Strang wiedział, że Kluger był bardzo dumny ze swojego odkrycia. Miał prawo. To
była prawdziwa bomba.
- Był jego adiutantem aż do 10 maja 1941, kiedy Hess poleciał do Wielkiej Brytanii -
podjął Kluger.
- Nie mogę w to uwierzyć - wyszeptał Strang.
- Po tej eskapadzie Hessa został aresztowany, podobnie jak większość podwładnych
zastępcy Hitlera i spędził dwa lata w więzieniu. W sierpniu 1943 zwolniono go i wysłano na
front wschodni. W lutym czterdziestego piątego roku dostał się do niewoli Rosjan a dwa lata
pózniej podległ repatriacji i powrócił do Monachium. Razem z żoną wyjechali do Stanów w
marcu czterdziestego ósmego, ale o tym już przecież wiesz.
Strang skinął głową.
- Nie mam nic o jego żonie. Pobrali się w 1938 i aż do emigracji nie opuszczała
Monachium.
- Informacje o żonie nie będą nam potrzebne, Dieter. To co znalazłeś o Raussie daje aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl