[ Pobierz całość w formacie PDF ]
reszta Mistrzów też doszła do tego samego wniosku.
Atar znów spróbował wykrętów:
- Musimy najpierw, eee, zgłosić się po przepustki dla odwiedzających, eee...
Saba spiorunowała go lodowatym gadzim spojrzeniem.
- Ona bardzo w to wątpi. - Weszła do turbowindy i tyle ją widzieli.
Atar zaklął pod nosem i odwrócił się do młodej Bothanki z rangą porucznika na
kołnierzyku.
- Tylko Hornowie i Jedi mają tam wstęp, Rasher - mruknął. - Nikt więcej.
Pani porucznik Ke e Rasher - jak głosiła plakietka na jej mundurze - wystąpiła z szeregu.
- Tak jest, sir.
- Wpisz numer piętra - polecił jej Atar. - Ale najpierw ich przeszukaj. Sprawdz czy nie są
uzbrojeni.
Pani porucznik znów zasalutowała, a Atar ruszył do windy, jednak zanim zdążył wcisnąć
numer piętra, uprzedziła go Cilghal.
- Chwileczkę, Mistrzyni - zaprotestowała Ke e, blokując jej przejście. - Słyszała pani, co
powiedział kapitan: najpierw muszę panią przeszukać...
- Zapewniam, że nie jest to konieczne. - Cilghal machnęła płetwiastą dłonią i porucznik
odsunęła jej się z drogi. - Nie jestem uzbrojona.
- Weszła do turbowindy i zniknęła. Bothanka wydała z siebie bezsilne, gniewne prychnięcie.
Kiedy Jaina zerknęła przez ramię, zobaczyła wśród tłumu reporterów Kypa. Najwyrazniej
czekał na odpowiedni moment, żeby poprowadzić dalej Hornów. Podchwyciła spojrzenie Corrana,
uniosła pytająco brwi i skinęła głową w stronę wind. Wiedziała równie dobrze jak on i jego żona, że
to, co nastąpi za chwilę będzie dla nich bardzo trudne. To od nich zależało, czy chcą przez to
wszystko przechodzić na oczach mediów.
Corran zerknął na swoją żonę. Jej zazwyczaj pogodną i beztroską twarz wykrzywiał grymas
wściekłości i bólu. Skinęła krótko głową i zmrużyła oczy. Jaina nie potrzebowała nic więcej.
Hornowie wiedzieli, jakie piekło czeka ich za chwilę i zamierzali udzwignąć to brzemię i trzymać
się planu.
Odwróciła się do Ke e, która właśnie machała w stronę turbowind i nerwowymi
warknięciami rozkazywała swoim ludziom przestać się obijać i zabezpieczyć hol, a potem ruszyła
w stronę wind. %7łołnierze natychmiast wycelowali w nią blastery i zaczęli wykrzykiwać jeden przez
drugiego ani kroku dalej !
Wtedy poszukała wzrokiem Javisa Tyrra i, wzmacniając Mocą swój głos, żeby wszyscy
usłyszeli ją ponad wrzaskami służb GS, spytała:
- Czy nie chcielibyście zobaczyć na własne oczy, co próbuje ukryć Daala?
W oczach Tyrra natychmiast zalśniło coś na kształt chciwości, którą za chwilę zastąpił
strach, wywołany przez ostrzeżenie porucznik Ke e:
- Ani się waż, Tyrr - warknęła na niego Bothanka. - Media nie mają prawa wchodzić do...
- A co im pani zrobi, pani porucznik? - zadrwiła Jaina. - Powystrzela ich pani jak kaczki na
oczach oglądających transmisję na żywo widzów? - Odwróciła się na pięcie i Mocą odsunęła kilku
żołnierzy blokujących dziennikarzom dostęp do wind. Tyrr przez moment się wahał, ale jego
wątpliwości szybko rozwiała konkurencja, która zaczęła przepychać się do przodu. Z pomocą
swojego kamerzysty próbował przepchać się na przód, argumentując, że to on został
upoważniony... ale nikt z kolegów po fachu nie zwracał na niego uwagi.
Ke e odwołała swoich podwładnych, a potem dopchała się do Jainy.
- Pożałujesz tego, Jedi - warknęła. - Już ja się o to postaram.
- Pani porucznik Ke e - odparła spokojnie Jaina - byłam zastraszana przez droidy zabójców,
mistrzów wojennych Yuuzhan Vongów i Lordów Sithów. - Przerwała na chwilę i przyglądała się,
jak Kyp i Hornowie wchodzą za ostatnimi dziennikarzami do turbowindy, po czym podjęła: - Jeśli
chce pani mnie zatrzymać, musi się pani bardziej postarać. - Zostawiła rozwścieczoną Bothankę i
weszła do windy.
Piętro kwater dyrekcji okazało się luksusowo urządzonym holem o sklepionym suficie i
wysokich kamiennych ścianach. W przestrzennej nawie stały trzy kanapy pokryte nerfią skórą,
otaczające długie akwarium, w którym pływały egzotyczne wodne stworzenia sprowadzone z Pavo
Prime.
Jednak to nie akwarium było centralnym punktem pomieszczenia. Jakieś dwa metry nad nim
wisiały dwa ciemne bloki o wysokości około dwóch metrów i szerokości metra każdy. Na ich
dolnych krawędziach mrugały szeregi kontrolek, ale poza tym bloki karbonitu wyglądały jak czarne
płaskorzezby przedstawiające Valina i Jysellę Hornów. Jaskrawe światło było tak ostre, że
podkreślało rysy twarzy młodych Rycerzy Jedi w najmniejszych szczegółach - zastygłe w grymasie
przerażenia oczy, desperacko rozdęte nozdrza i usta otwarte w niemym krzyku.
Tuż pod karbonitowymi gondolami stali Mirax i Corran. Oboje odchylali głowy w tył i
grymasem bólu na twarzach wpatrywali się w swoje dzieci. Wnętrzności Jainy natychmiast skręciła
lodowata wściekłość i poczucie winy. To przez nią Hornowie teraz cierpieli... - widząc własnych
bliskich, Rycerzy Jedi, potraktowanych tak nikczemnie i nieludzko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
reszta Mistrzów też doszła do tego samego wniosku.
Atar znów spróbował wykrętów:
- Musimy najpierw, eee, zgłosić się po przepustki dla odwiedzających, eee...
Saba spiorunowała go lodowatym gadzim spojrzeniem.
- Ona bardzo w to wątpi. - Weszła do turbowindy i tyle ją widzieli.
Atar zaklął pod nosem i odwrócił się do młodej Bothanki z rangą porucznika na
kołnierzyku.
- Tylko Hornowie i Jedi mają tam wstęp, Rasher - mruknął. - Nikt więcej.
Pani porucznik Ke e Rasher - jak głosiła plakietka na jej mundurze - wystąpiła z szeregu.
- Tak jest, sir.
- Wpisz numer piętra - polecił jej Atar. - Ale najpierw ich przeszukaj. Sprawdz czy nie są
uzbrojeni.
Pani porucznik znów zasalutowała, a Atar ruszył do windy, jednak zanim zdążył wcisnąć
numer piętra, uprzedziła go Cilghal.
- Chwileczkę, Mistrzyni - zaprotestowała Ke e, blokując jej przejście. - Słyszała pani, co
powiedział kapitan: najpierw muszę panią przeszukać...
- Zapewniam, że nie jest to konieczne. - Cilghal machnęła płetwiastą dłonią i porucznik
odsunęła jej się z drogi. - Nie jestem uzbrojona.
- Weszła do turbowindy i zniknęła. Bothanka wydała z siebie bezsilne, gniewne prychnięcie.
Kiedy Jaina zerknęła przez ramię, zobaczyła wśród tłumu reporterów Kypa. Najwyrazniej
czekał na odpowiedni moment, żeby poprowadzić dalej Hornów. Podchwyciła spojrzenie Corrana,
uniosła pytająco brwi i skinęła głową w stronę wind. Wiedziała równie dobrze jak on i jego żona, że
to, co nastąpi za chwilę będzie dla nich bardzo trudne. To od nich zależało, czy chcą przez to
wszystko przechodzić na oczach mediów.
Corran zerknął na swoją żonę. Jej zazwyczaj pogodną i beztroską twarz wykrzywiał grymas
wściekłości i bólu. Skinęła krótko głową i zmrużyła oczy. Jaina nie potrzebowała nic więcej.
Hornowie wiedzieli, jakie piekło czeka ich za chwilę i zamierzali udzwignąć to brzemię i trzymać
się planu.
Odwróciła się do Ke e, która właśnie machała w stronę turbowind i nerwowymi
warknięciami rozkazywała swoim ludziom przestać się obijać i zabezpieczyć hol, a potem ruszyła
w stronę wind. %7łołnierze natychmiast wycelowali w nią blastery i zaczęli wykrzykiwać jeden przez
drugiego ani kroku dalej !
Wtedy poszukała wzrokiem Javisa Tyrra i, wzmacniając Mocą swój głos, żeby wszyscy
usłyszeli ją ponad wrzaskami służb GS, spytała:
- Czy nie chcielibyście zobaczyć na własne oczy, co próbuje ukryć Daala?
W oczach Tyrra natychmiast zalśniło coś na kształt chciwości, którą za chwilę zastąpił
strach, wywołany przez ostrzeżenie porucznik Ke e:
- Ani się waż, Tyrr - warknęła na niego Bothanka. - Media nie mają prawa wchodzić do...
- A co im pani zrobi, pani porucznik? - zadrwiła Jaina. - Powystrzela ich pani jak kaczki na
oczach oglądających transmisję na żywo widzów? - Odwróciła się na pięcie i Mocą odsunęła kilku
żołnierzy blokujących dziennikarzom dostęp do wind. Tyrr przez moment się wahał, ale jego
wątpliwości szybko rozwiała konkurencja, która zaczęła przepychać się do przodu. Z pomocą
swojego kamerzysty próbował przepchać się na przód, argumentując, że to on został
upoważniony... ale nikt z kolegów po fachu nie zwracał na niego uwagi.
Ke e odwołała swoich podwładnych, a potem dopchała się do Jainy.
- Pożałujesz tego, Jedi - warknęła. - Już ja się o to postaram.
- Pani porucznik Ke e - odparła spokojnie Jaina - byłam zastraszana przez droidy zabójców,
mistrzów wojennych Yuuzhan Vongów i Lordów Sithów. - Przerwała na chwilę i przyglądała się,
jak Kyp i Hornowie wchodzą za ostatnimi dziennikarzami do turbowindy, po czym podjęła: - Jeśli
chce pani mnie zatrzymać, musi się pani bardziej postarać. - Zostawiła rozwścieczoną Bothankę i
weszła do windy.
Piętro kwater dyrekcji okazało się luksusowo urządzonym holem o sklepionym suficie i
wysokich kamiennych ścianach. W przestrzennej nawie stały trzy kanapy pokryte nerfią skórą,
otaczające długie akwarium, w którym pływały egzotyczne wodne stworzenia sprowadzone z Pavo
Prime.
Jednak to nie akwarium było centralnym punktem pomieszczenia. Jakieś dwa metry nad nim
wisiały dwa ciemne bloki o wysokości około dwóch metrów i szerokości metra każdy. Na ich
dolnych krawędziach mrugały szeregi kontrolek, ale poza tym bloki karbonitu wyglądały jak czarne
płaskorzezby przedstawiające Valina i Jysellę Hornów. Jaskrawe światło było tak ostre, że
podkreślało rysy twarzy młodych Rycerzy Jedi w najmniejszych szczegółach - zastygłe w grymasie
przerażenia oczy, desperacko rozdęte nozdrza i usta otwarte w niemym krzyku.
Tuż pod karbonitowymi gondolami stali Mirax i Corran. Oboje odchylali głowy w tył i
grymasem bólu na twarzach wpatrywali się w swoje dzieci. Wnętrzności Jainy natychmiast skręciła
lodowata wściekłość i poczucie winy. To przez nią Hornowie teraz cierpieli... - widząc własnych
bliskich, Rycerzy Jedi, potraktowanych tak nikczemnie i nieludzko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]